Nie wiem czy w tamtym wątku znajdzie odpowiedź, bo sprawa w szczególe dotyczy innej kwestii niż były poruszane w tamtym wątku. Co do ogółu, to nadal uważam, że każdy chcący żyć w zdrowiu i spokoju powinien trzymać się z daleka od tej spółdzielni.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze... i może o władzę, a jedno z drugim niestety się wiąże.
Odezwa do mieszkańców (rozpoczyna się od błędnej odmiany nazwy naszej miejscowości :/ ), zawiera pewną nieścisłość, bo rada nadzorcza udzieliła pożyczki nie w kwocie 750 tysięcy, a 715886,90 zł. Patrz wójek google (kilkadziesiąt sekund wystarczy), który od razu znajduje dwa protokóły z posiedzeń rady nadzorczej tej spółdzielni w sprawie tej "zapożyczki". (Widocznie "wypożyczka" z reklamy odciska swoje piętno w języku codziennym :/ )
tutaj linki: [
www.smlw.waw.pl] i [
www.smlw.waw.pl]
Co prawda to zestawienie z fotki różni się w kwocie o jakieś 100 zł, ale to już członkowie muszą dopytywać sami z czego ta różnica wynika.
Z tego co mi wiadomo, prawdą jest, że ileś tam bloków w spółdzielni musiało zrobić przymusową zbiórkę, żeby pożyczyć na remont jednego bloku, który jest opisany w tej odezwie i w którym ma zamieszkiwać opisana osoba. Pewnie nie byłoby wielkiej draki, gdyby te pieniądze pożyczono na ratowanie bloku, któremu grozi zawalenie, ludzie płaczą, że stracą dach nad głową, a nadzór budowlany nakazuje niezwłoczne opuszczenie budynku i wydaje zakaz użytkowania obiektu do czasu wykonania zabezpieczeń.
A tutaj chodziło o... ocieplenie, czyli styropian pokryty kolorowym tynkiem
.
Jak widać część członków spółdzielni poczytuje to jako zachowanie nie fair ze strony rady i ma o to żal. W tym apelu wymieniona jest jeszcze sprawa zmiany prezesa, któremu zdaje się w kwietniu upływa termin rocznej umowy i z tego można wnioskować, że nie dostał propozycji jej przedłużenia, a rada poszukuje nowego kandydata na to stanowisko.
Prawem rady dobierać wg uznania i powoływać członków zarządu, a prawem członków spółdzielni jest powoływanie/odwoływanie rady nadzorczej.
Każdy członek spółdzielni musi sam ocenić kogo ze swoich sąsiadów obdarzyć zaufaniem i oddać na niego głos, lub kogo z rady odwołać, bo nie sprawdził się.
Ta spółdzielnia, to takie kuriozum, z przerośniętym schematem organizacyjnym (za który płacą członkowie) i dziwnymi decyzjami jak np. ta o pożyczce, która rozpętała burzę, a przede wszystkim brakiem zainteresowania członków własnymi sprawami (to ostatnie to problem nie tylko tej spółdzielni). Po części nie można się temu dziwić, bo zdecydowana większość jest codziennie zajęta zarabianiem na życie, chcieliby zapłacić jak najmniejszy czynsz i mieszkać w dobrych warunkach, ale w spółdzielni tak się nie da.
Trzeba pilnować własnych spraw cały czas, bo chwila nieuwagi grozi np. podjęciem przez walne zgromadzenie uchwały o zaciągnięciu zobowiązań, za które odpowiadają wszyscy członkowie spółdzielni.
A dochodzi do kuriozalnych sytuacji, że ludzie chcą, żeby pracownikom spółdzielni przyznawać nagrody i podwyżki, ale jednocześnie są zdziwieni, że to spowoduje podwyżkę ich czynszu
. Stopień (nie)świadomości ludzi jest czasem porażający a dostrzeganie konsekwencji własnych oczekiwań nie jest mocną stroną społeczeństwa. Spółdzielnie mieszkaniowe finansują się głównie z opłat czynszowych swoich mieszkańców i nikt do tego nie dokłada, a co więcej za dłużników muszą zapłacić pozostali, co jest oczywistą patologią, bo część żyje na koszt innych.
Za zorganizowanie tego nadzwyczajnego walnego zgromadzenia zapłacą wszyscy członkowie spółdzielni, a nie grupa wnioskodawców.
Jaki sens ma odwoływanie w ten sposób rady nadzorczej, której kadencja kończy się w tym roku (zostało chyba 4-5 miesięcy), a coroczne wlane zgromadzenie w tej spółdzielni odbywa się w czerwcu (i mimo tego nadzwyczajnego, to zwykle będzie musiało się odbyć i za jego organizację znowu trzeba zapłacić)?
Wynajęcie sali, opłacenie obsługi, koszt druku dokumentów i wreszcie prawdopodobnie największy koszt, czyli wysłanie zawiadomień do kilkuset członków (koperta + 7,80 zł za polecony z potwierdzeniem odbioru). To razem od kilku do kilkunastu tysięcy w tym przypadku.
W tej spółdzielni nie tak dawno było już nadzwyczajne walne zgromadzenie, które skończyło się niczym, bo wtedy członkowie nie potrafili złożyć formalnie poprawnego wniosku, więc spotkali się po to, żeby usłyszeć, że walne zgromadzenie nie ma uprawnień do tego czego chcieli wnioskodawcy
. Z punktu widzenia postronnego obserwatora, to nawet zabawne, tylko członkom spółdzielni do śmiechu być nie powinno, bo ot tak wywalili do koszta minimum kilka tysięcy, a zapłacić muszą za to w comiesięcznych opłatach.
Czy następna rada będzie lepsza i będzie podejmowała korzystniejsze dla członków decyzje? To już tylko i wyłącznie w rękach członków spółdzielni, którzy muszą zdecydować na kogo zagłosują. Jeżeli zostanie zebrana odpowiednia liczba członków popierających wniosek o nadzwyczajne wlane zgromadzenie, to ono z mocy prawa musi się odbyć.
Cudów po ludziach bym się nie spodziewał, bo tę spółdzielnię od lat trawią wewnętrzne spory, nierozwiązane problemy i brak efektywnego zarządzania, w celu minimalizacji kosztów (ponoszonych przez członków) i maksymalizacji korzyści (dla członków).
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-02-04 02:49 przez czaknoris.