Pani Agnieszka W. (jeżeli istnieje
) słyszała? A wręcz jakby cytowała mój post
, który napisałem, nie mówiłem. To chyba manipulacja. Tak przy okazji uczciwiej byłoby podać źródło i autora.
Czy ja kiedyś dożyję czasów, gdy czytający będzie rozumiał sens czytanego przez siebie tekstu/intencji autora tegoż tekstu?
I jeszcze raz (jakby tu najprościej):
- problem jest, to fakt,
- nadmierne wyolbrzymianie problemu (który ja nazywam wręcz histerią) powodować może głupie, pochopne i okrutne reakcje (np. odstrzał 100% populacji, odstrzał w rezerwatach) - czego jestem przeciwny i to staram się przekazać (jak widać nieskutecznie, niestety),
- można wpółżyć tylko trzeba trochę dobrej woli (której wielu brakuje) i więcej wiedzy/edukacji.
W, z reguły, egocentrycznym społeczeństwie często można się spotkać ze zjawiskiem, którego ilustracją może być następujące realne zdarzenie: pani wybudowała się w bezpośrednim sąsiedztwie lasu (a nawet częściowo w nim) i jest oburzona, że na posesji znalazła zaskrońca.
Pani Agnieszko W. (zakładając, że pani istnieje), proszę jeszcze raz przeanalizować mój wpis, nie zapominając o kontekście (zwracając szczególną uwagę na tekst, do którego się odnosił). A sprawę drzew wybiegających ;) czy nie na drogę nie będę komentował, licząc, że powtórna lektura będzie wystarczającym komentarzem.