Św. Hubert to jeszcze pół biedy, bo po swoim objawieniu polował już tylko na zabłąkane duszyczki. Gorszym niszczycielem środowiska naturalnego był Św. Bonifacy, czyli Winfryd, angielski benedyktyn, który w zapale misjonarskim doprowadził ponoć do wycięcia ogromnej liczby najstarszych dębów w całych Niemczech. Ostatecznie został zabity za wtargnięcie do świętego lasu, co było zgodne z prawem Fryzów. Poza tym, jeśli to prawda, że to on zastąpił zimowe zdobienie drzew na pamiątkę Yggdrasila, jesionu wszechświata, choinką świąteczną, przyczynił się tym samym do marnego losu tysięcy jodeł i świerków na przestrzeni ponad tysiąca lat. Na szczęście nie dotarł na wyspę Wolin, gdzie jeszcze dziś można podziwiać liczne dęby pamiętające czasy przynajmniej piastowskie.
Według Germanów, cały wszechświat opierał się na konarach i korzeniach kosmicznego drzewa. Natomiast chrześcijanie w sprawie drzew wolą cytować słowa Jezusa, który przeklął drzewo figowe, bo nie rodziło owoców (Mk 11,12-14.20-25) - a przecież sam Ewangelista przyznaje, że "nie był to czas na figi". Egzegeci przestrzegają co prawda, że to drzewo, jak i inne słowa Chrystusa, to metafora, odnosząca się być może do Arcykapłanów i uczonych w Piśmie, o czym świadczy zestawienie perykopy o drzewie figowym z opowieścią o wypędzeniu kupców z świątyni. Jednak dzisiejsi chrześcijanie, jak i wielu ówczesnych Żydów, mają tendencję, by odbierać Pismo dosłownie: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" (Rdz 1, 28): Co to dokładnie znaczy? Jak interpretowała ten zapis większość chrześcijan przez ostatnie dwa tysiące lat, widać aż zbyt dobrze, kiedy rozejrzymy się wokół siebie i zobaczymy, co zostało z środowiska naturalnego, bez którego nasza egzystencja jest niemożliwa. A tak oto interpretował te słowa Pisma papież Jan Paweł II w encyklice "Ewangelium vitae" ( 25.03.1995):
Bronić życia i umacniać je, czcić je i kochać - oto zadanie, które Bóg powierza każdemu człowiekowi, powołując go - jako swój żywy obraz - do udziału w Jego panowaniu nad światem: "Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemiť" (Rdz. 1,28)... Człowiek został powołany, aby uprawiać ogród ziemi i strzec go (por. Rdz. 2,15), jest zatem w szczególny sposób odpowiedzialny za środowisko życia, to znaczy za rzeczywistość stworzoną, która z woli Boga ma służyć jego osobowej godności i jego życiu: odpowiedzialny nie tylko wobec obecnej epoki, ale i przyszłych pokoleń. Na tym polega kwestia ekologiczna z wszystkimi jej aspektami - od ochrony naturalnych "habitatów" różnych gatunków zwierząt i form życia po "ekologię człowieka" w ścisłym sensie: drogę do jej rozwiązania, szanującego to wielkie dobro, jakim jest życie, każde życie, wskazują zasady etyczne, jasno i stanowczo sformułowane na stronicach Biblii. W istocie "panowanie", przekazane przez Stwórcę człowiekowi, nie oznacza władzy absolutnej, nie może też być mowy o wolności "używania" lub dowolnego dysponowania rzeczami. Ograniczenie nałożone od początku na człowieka przez samego Stwórcę i wyrażone w sposób symboliczny w zakazie "spożywania owocu z drzewa" (por. Rdz. 2,16-17) jasno ukazuje, że w odniesieniu do widzialnej natury jesteśmy poddani nie tylko prawom biologicznym, ale także moralnym, których nie można bezkarnie przekraczać.
Taka interpretacja Biblii przemawia także do pogan takich, jak ja
Szkoda tylko, że tylu Polaków trzyma na domowym ołtarzyku figurkę polskiego papieża, a tak niewielu czyta jego pisma i stosuje się do jego nauk.
Wracając do dzików - tu na Wolinie są ich całe ogromne stada, podobnie jak turystów. Ale pracownicy Parku mówią, że choć wiele dzików ginie pod kołami samochodów, a spotkania turystów z dzikami to tutaj chleb powszedni, od wielu lat nikt nie słyszał o ataku dzika na człowieka. Natomiast strażnicy parkowi regularnie odkrywają kolejne zwierzęta, które umarły w męczarniach złapane w sidła kłusowników.
Strach przed dzikami jest naturalną konsekwencją wyobcowania ludzi współczesnych ze środowiska przyrodniczego. Łaknąc przyrody, czystego powietrza i wody, ciszy, "kontaktu z naturą", ludzie jednocześnie jej nie rozumieją i odczuwają przed nią strach, widząc, że kieruje się zasadami, nad którymi nie mają kontroli. Lekarstwem na ten stan rzeczy, jak na wiele innych bolączek współczesnej cywilizacji, jest wiedza i wychowanie.