ianna
Jak rozumiem Pan Tomek i P.Hammer są skłonni zgodzić się, że w ekonomicznego punktu widzenia - - Konstancin nie będzie miał żadnych korzyści.
A kto to jest "Konstancin"? Jeśli to jesteśmy my, mieszkańcy, to będziemy mieli korzyść, bo miasto zyska na atrakcyjności tą i innymi inwestycjami i może ceny domów i mieszkań przestaną spadać. Jeśli natomiast "Konstancin" to nazwa Urzędu Gminy, to zwracam uwagę, że gmina nie posiada
ŻADNYCH własnych pieniędzy, a tylko z przyzwolenia mieszkańców obraca środkami należącymi do mieszkanców. Gmina to nie jest firma prywatna i jej podstawowym zadaniem nie jest osiąganie zysku.
ianna
Pan Tomek pisze, o tym iż możliwe jest, że w przyszłości będzie stanowił dodatkową atrakcję turystyczną, Pisze Pan jednak, że to pod warunkiem dodatkowej oprawy (przystań).
Nie wie Pan jednak na pewno jak to będzie wyglądało. Zatem najpierw zmieńmy granicę strefy a dopiero potem uzyskajmy wiążące potwierdzenie ( z konkretami i szczegółami) od inwestora?
Może być atrakcją turystyczną także i bez przystani, bo w Polsce wykorzystanie alternatywnych źródeł energii jest w porównaniu ze Skandynawią czy nawet Niemcami w powijakach i takich konstrukcji w pobliżu naszej stolicy nie ma. Proszę jednak powiedzieć, czego konkretnie mamy oczekiwać od inwestora: gotowego projektu wykonawczego za kilkadziesiąt tysięcy złotych? Bez żadnej gwarancji, że kiedykolwiek będzie mógł go zrealizować?! Moim zdaniem, jeśli na tym etapie inwestor przychodzi do radnych z wizualizacją i dość szczegółową koncepcją, włącznie z typem konstrukcji i planowaną mocą docelową - to jest to ten zakres dokumentów, którego możemy oczekiwać na tym etapie.
ianna
Nie jest to ten sam schemat jak w przypadku działań w Mirkowie? Radni uwierzyli na słowo. A nie było też tak że był to rok w którym kończyła się Kadencja Rady? Teraz też kończy się Kadencja Rady. Po co ten pośpiech? Normalnie jak w Sejmie przy głosowaniu nad Ustawami.
Pani Ianno, z przykrością stwierdzam, że nie zna Pani podstawowych procedur. Myli Pani uchwalenie planu miejscowego (co nastąpiło w 2002 roku i było decyzją ostateczną, po której gmina nie mogła przy ówczesnym prawie w ogóle ingerować w proces uzyskiwania pozwoleń na budowę, emisje i użytkowanie - przed 2005 nie było decyzji środowiskowych w tej formie!) z uchwałą o prtzystąpieniu do zmiany operatu uzdrowiskowego, która nie ma żadnych skutków prawnych, a jest tylko uruchomieniem długotrwałęj procedury, która niemal na pewno nie skończy się w tej kadencji. Na podstawie tej uchwały, UMiG (a w praktyce, znając nasz urząd - firma wybrana w przetargu) przygotuje projekt zmiany operatu (lekką ręką pół roku od uchwały) i wystąpi do Ministerstwa Zdrowia o jego zatwierdzenie (optymistycznie licząc - może to nastąpić późną jesienią lub zimą). Dopiero po uzyskaniu zgody Ministerstwa nowowybrana Rada może w początkach kadencji podjąć decyzję o zmianie operatu. Jeśli jej nie podejmie, to stary operat i tak będzie funkcjonował tylko przez kolejny rok, ponieważ w 2016 na wiosnę musimy i tak występować do Ministerstwa o przedłużenie statusu uzdrowiska, co wiąże się z zatwierdzeniem nowego operatu. W przypadku Mirkowa radni podjęli zatem decyzję ostateczną, która niemal całkowicie pozbawiała gminę wpływu na dalsze zagospodarowanie tego terenu (po stronie gminy pozostało jedynie zezwolenie na szambo tymczasowe). W przypadku zmiany oiperatu, ewentualna uchwała Rady jest dopiero początkiem długiej procedury, która i tak będzie musiała się odbyć najpóźniej za 2 lata.
ianna
Nie napisał Pan nic o tym czy Radni mają opinię/raport (jak zwał tak zwał) dotyczącej wpływu na środowisko. Zatem takiego nie ma. A mimo to, nie mając wszystkich danych chcecie zmienić granice strefy tak aby wybudować elektrownię wodną.[...] Dla mnie konkretami są przygotowane, opracowane i złożone do urzędów projekty a nie projekty które przedstawia się na warsztatach czy spotkaniu z mieszkańcami.
Inwestor nie może wystąpić o decyzję środowiskową, dopóki prawo zabrania mu inwestycji. Raport - oczywiście, że może sporządzić. Za raport zapłaci lekką ręką 15-30 tysięcy, za projekt wykonawczy - trzy razy tyle, a później gmina puści go kantem. Kiedy następnym razem przyjdzie Pani do gminy z wnioskiem o decyzję o warunkach zabudowy dla swojej działki, a ja Pani każę wrócić z projektem budowalanym, wykonawczym, projektem przyłączy i mediów i od tego uzależnię wydanie decyzji - jak oceni Pani takie działanie gminy? Rolą gminy jest wspieranie potrzeb i inicjatyw mieszkańców - zarówno tych służacych jednostkom jak i całej społeczności. Rolą gminy nie jest hamowanie wszelkiej inicjatywy oddolnej. Taką rolę to miały organy władzy lokalnej za jedynie słusznego systemu.
ianna
Celem każdej firmy jest zysk; , żeby firma osiągnęła zysk stosuje różne formy sprzedaży swoich wizji, produktów. Żeby coś sprzedać (np. wizję dzięki której firma osiągnie cel) trzeba produkt przedstawić odpowiednio do oczekiwań kupujących. Radni/Gmina z jednej strony to kupujący ( ale i też stoją na straży "zysków" dla Gminy) , inwestor to sprzedający.
Przepraszam bardzo, ale skoro Radni z Komisji dali się przekonać na podstawie przedstawionych dokumentów, to znaczy, że inwestor skutecznie "sprzedał" swój pomysł. Poza tym wizja gminy jako klienta "kupującego" inwestycję prywatną według własnego widzimisię jest kompletnie niekonstytucyjna. Gmina pełni wobec mieszkańców, firm i podmiotów gospodarczych rolę służebną, jednocześnie sprawując kontrolę nad łądem przestrzennym. Gmina nie jest udzielnym książątkiem, któremu się trzeba do nóg pokłonić, to może i młyn postawić łaskawie zezwoli.
ianna
żądać zobowiązań na piśmie...
Takie zobowiązania nie mają żadnej mocy ani wartości prawnej, jeśli odnoszą się do prywatnej inwestycji na prywatnym terenie. Jedynymi elementami prawa stanowiącymi skuteczne narzędzia kontroli są: plan miejscowy oraz w naszym wypadku operat uzdrowiskowy. Cała reszta to czcze gadanie.
ianna
Plan budowy elektrowni wodnej obok imberfal?u ( nie w miejsce imberfall?u ? powiedzmy to wyraźnie) jest złożony przez inwestora w urzędach ( w tym u nas) od kilku lat. I to jest konkret. W planie jest napisane że będzie to budynek o konstrukcji żelbetonowej wzmocnionej prętami.
A co to ma wspólnego z zewnętrznym wyglądem budynku?
ianna
Firma od paru lat jest dzierżawcą tego pustego stawu oraz kanału. Firma nie jest zobligowana do tego aby dbać o dzierżawiony teren w zakresie koszenia, sprzątania, utrzymywania porządku ale tu jest możłiwość wykazania dobrej woli firmy ? ja tej dobrej woli nie widzę
Staw i jego otoczenie są obecnie schludniejsze, niż kiedy były własnością Metsy. Śmieci i gałęzie są usuwane na bieżąco. Co do faktu, że staw jest pusty - przecież w obecnym stanie prawnym można tam tylko umieścić ewentualnie pływający podest, a i to za specjalną zgodą RZGW. Jeśli chcemy porównać estetykę i czystość tego miejsca z innymi, zarządzanymi przez gminę, proponuję przejażdżkę po słynnym rezerwacie leśnym w Oborach, przejętym przez gminę już jakieś dwa lata temu od SGGW.
ianna
Nie powstanie elektrownia dopóki będzie to strefa A ? nawet jak przestanie działać operat w 2016 roku. Dopóki Konstancin będzie uzdrowiskiem. Na to jest ustawa ? rzecz nadrzędna do innych aktów prawnych. Rozumiem, że posiada Pan wiedzę, że Konstancin i jednak nie będzie uzdrowiskiem.
Jeśli nasza gmina - Rada i Burmistrz - nie kiwnie palcem w sprawie utrzymania statusu uzdrowiska, choćby przez wyspowe rozszerzenie strefy A i włączenie innych podmiotów w świadczenie usług uzdrowiskowych, to - na podstawie tego, co widziałem i słyszałem na spotkaniach z władzami spółki prowadzącej uzdrowisko oraz dobrej znajomości wymogów dotyczących utrzymania statusu uzdrowiska - jest bardzo prawdopodobne, że w roku 2016 uzdrowiskiem być przestaniemy. Wyniknie to z połączenia trzech elementów: po pierwsze, jeśli spółka upadnie - nie spełnimy dwóch z trzech podstawowych ustawowych wymogów dla istnienia uzdrowiska, po drugie - presja na jego likwidację lub ograniczenie pogłębia się w miarę, jak coraz więcej podmiotów odczuwa skutki polityki gminy (inwestycje, reklamy, itp.), po trzecie - na podstawie uważnej obserwacji korespondencji z Ministerstwemod 2008 roku twierdzę, że urzędnicy Ministerstwa nie są po naszej stronie w tej sprawie. Nie jest to "wiedza", tylko przeświadczenie oparte na obserwacji i faktach. Mam oczywiście nadzieję, że się mylę. Jednak jeśli się nie mylę, to nasza obecna i kolejna Rada Miejska zostanie zapamiętana w historii jako GRABARZE UZDROWISKA. Ja grabarzem zostać nie zamierzam. Wolę być nawet Rejtanem czy rokoszaninem, niż grabarzem.
ianna
Teren gdzie ma powstać elektrownia wodna nie jest objęty zapisami mpzp więc a i owszem gmina musiałaby się zgodzić na tę budowlę, można by było poddać projekt konsultacjom społecznym ?gdyby inwestor wystąpił (poraz kolejny) o uzyskanie pozwolenia na budowę.
Teren
jest objęty obowiązującym mpzp (sam go uchwalałem!), a bez zmiany operatu inwestor
nie może uzyskać pozwolenia na budowę. Teraz moim zdaniem świadomie wprowadza Pani ludzi w błąd.
Inicjatywa elektrowni jest wartościowa, ale nie jest najważniejsza. Moim zdaniem, jeśli nie weźmiemy w swojej ręce inicjatywy w sprawie dywersyfikacji usług uzdrowiskowych i zachowania warunków ustawowych - uzdrowiska nie będzie. OPERAT TRZEBA MOIM ZDANIEM ZMIENIĆ teraz, ŻEBY ZACHOWAĆ FUNKCJONOWANIE UZDROWISKA (w sensie kryterium oferty usług medycznych i zakładów je świadczących). Z elektrownią ma to tylko tyle wspólnego, że jeśli już w ogóle będziemy ruszać granice strefy A (i tylko tej strefy), to można rozważyć umożliwienie tej inwestycji. Sama natomiast zmiana operatu tylko dla elektrowni, choć jak sądzę - korzystna dla miasta i mieszkańców, na dłuższą metę niczego strategicznie nie załatwi.