Re: Park Zdrojowy
Wysłane przez:
czaknoris
(---.adsl.inetia.pl)
Data: 25 wrz 2012 - 01:02:56
Jestem przekonany, że gdyby Burmistrz przesłał komisji projekt uchwały, która spowodowałaby szybkie zorganizowanie cywilizowanej toalety, to zostałby pozytywnie zaopiniowany (pewnie nawet jednogłośnie) i zgodnie z tą opinią Rada podjęłaby uchwałę. Nie od dziś wiadomo, że większość w Komisjach i w Radzie, w zdecydowanej większości przypadków, podziela stanowisko Burmistrza obecnej kadencji.
Zakazy trudne do wyegzekwowania, ale w tym wypadku słuszne co do zasady. Jeżeli wyrzuca się rowerzystów z parku, to dlaczego lepiej mają być traktowani psiarze, wśród których sprzątający stanowią zdecydowaną mniejszość? Wśród rowerzystów też są tacy, którzy potrafią przejechać spokojnie, ale zostali wrzuceni do jednego worka z tymi, którzy rozjeżdżają matki prowadzące wózki z dziećmi (nierzadko z papierosem w ręku, którym ten wózek prowadzą).
Jest argumentacja o małych dzieciach, o tłoku i zagrożeniach jakie może potencjalnie powodować rower... Dobrze, skoro tak, to już do końca jedną miarą... wszystkich.
Nie trzeba chodzić po trawnikach, żeby wdepnąć w miękką "minę". Wtedy należałoby iść (w tym samym obuwiu) na rozmowę do komendanta SM i wytrzeć podeszwę o posadzkę w jego gabinecie (mam nadzieje, że ma przyklejoną wykładzinę dywanową).
Problem jest w mentalności (nie tylko zwykłych ludzi, ale także "stróżów prawa" ). Skoro jednak mentalności kierowców nie pobłaża się tylko stosuje kontrole i mandaty karne, to i łamaniu przepisów w zakresie czystości pobłażać się nie powinno.
Dopóki Strażnik Miejski nie będzie prywatnie uważał za nieprawidłowe np. palenia i parkowania pojazdów w miejscach zabronionych, niesprzątania po psach, to będziemy mieli co mamy, bo niestety na nadzór służbowy liczyć nie można. Tajemnicą nie jest, że był "przykaz" o pouczaniu zamiast karania za nieprawidłowe parkowanie, bo parkingów brakuje... Toalet też brakuje, to może trzeba te potrzeby załatwiać na głównym deptaku w parku i ręce myć w punkcie czerpalnym wody źródlanej?
Dlaczego pobłażać palaczom? Na przystankach palić nie wolno, a często widać obrazki kiedy w deszczu 1-2 palaczy siedzi pod wiatą i kilka osób niepalących moknie pod chmurką. Wystarczyłoby odrobinę kultury, wyczucia i elementarnego szacunku dla drugiego człowieka, a takie zakazy nie byłyby potrzebne. Skoro na kulturę osobistą liczyć nie można, to (po wielkiej burzy i dyskusjach) stwierdzono, że istnieje potrzeba usankcjonowania tego zjawiska.
Za wywoływanie zgorszenia można zostać ukaranym, ale palenie na terenie rekreacyjnym, który ma przyciągać rodziny z dziećmi powinno być dopuszczalne? A puknijcie się w głowię ludzie.
Ustawodawca zadbał o moje samopoczucie psychiczne, zakazał świecenia gołą dupą w miejscach publicznych i mało kto przeciw temu protestuje, ale protest jest przy zakazie palenia. Z jakiej racji? Mogę omijać kluby, kawiarnie i inne tego typu miejsca. Nie muszę tam wchodzić jeżeli nie odpowiada mi wszechobecny dym tytoniowy, ale dlaczego nie mogę swobodnie korzystać z miejsc, które są publiczne i zostały urządzone również z moich podatków? Mam odejść, bo na ławce (przy której jest kosz, kiedyś nawet z popielniczką!) ktoś postanowił usiąść i zapalić, przy tym niszcząc moje zdrowie, o samopoczuciu nie wspominając?! Na zwróconą uwagę większość palących reaguje nawet chęcią do konfrontacji fizycznej, bo pyskówki, obelgi i bluzgi należą do łagodniejszych reakcji palaczy.
Nikomu nie zdarzyło się przypalenie ubrania od żaru z papierosa trzymanego przez kogoś kto przechodzi, przeciska się obok?
Naukowo udowodniono wpływ na zdrowie tzw. "biernego palenia". Jak ktoś chce palić, to niech zamknie się w swoim domu, samochodzie i pali do woli. Najlepiej niech nie otwiera okien, bo skoro tak mu to smakuje, to może to wdychać.
Każdy (niepalący) kto miał przyjemność funkcjonowania w budynku zamieszkania zbiorowego (budynek mieszkalny, internat-akademik, ośrodek wypoczynkowy, hotel niższej kategorii) zapewne doświadczył zjawiska palenia na klatkach schodowych, na balkonach, w otwartych oknach. Nawet bez podstaw fizyki i chemii nietrudno się domyśleć, że zapach będzie przedostawał się przez otwarte okno czy nieszczelne drzwi do sąsiada, że przechodząc przez taką klatkę osobie niepalącej przyjemnie nie jest. Dlaczego często ludzie nie palą w mieszkaniach, przy zamkniętych oknach? Bo śmierdzi? Bo małe dziecko w domu? Ale dziecko sąsiada już można podtruwać?
Są protesty, bo wytwórnia mas bitumicznych przeszkadza, bo ponoć uciążliwość (wyziewy, opary itd.) nie ogranicza się jedynie do działki właściciela tej instalacji. Czy uciążliwość dymu papierosowego (i jego szkodliwość!) ogranicza się jedynie do organizmu palacza i obszaru w promieniu kilkudziesięciu centymetrów od jego ust? Niestety nie zawsze.
Uzdrowisko, ograniczyć ruch samochodowy, bo spaliny szkodliwe? A to co wydychają palacze nie jest szkodliwe? Park w jedynym uzdrowisku na Mazowszu ma być legalną palarnią? Niech będzie, ale skończmy te cyrki z innymi obostrzeniami w związku z ochroną uzdrowiska. Może jeszcze z papierosem do amfiteatru, na tężnię (dla dodatkowej inhalacji) i na place zabaw? Mamusie jarające na ławeczce, na placu zabaw to też nie jest rzadkość. Jeżeli ktoś nie potrafi wytrzymać bez papierosa podczas pobytu w parku, to może niech zmieni miejsce spacerów, bo z jakiej racji ja - jako niepalący mam to robić?
Jeżeli zakazujemy wywoływania zgorszenia, bo np. parka kopulująca na ławeczce może się rodzicom małych dzieci nie podobać, to dlaczego mamy nie zakazać palenia, które wprost niszczy fizyczne zdrowie dziecka? Trudno porównywać szkody w sferze emocjonalnej i te czynione na zdrowiu fizycznym, ale z dwojga złego chyba jednak wolałbym wytłumaczyć dziecku co ci państwo robią i dlaczego jest to niewłaściwe (jeżeli rodzić uważa, że publiczne bzykanie się jest OK., to niestety sąd rodzinny może już tego poglądu nie podzielić, czy to się komuś podoba, czy nie) niż robić uniki, żeby jak najszybciej oddalić się od osób palących.
W ciągu ostatnich lat można zaobserwować pewien mały postęp i dziś już np. nauczyciel wychowania przedszkolnego raczej nie będzie dziecku, podopiecznemu dmuchał w twarz dymem tytoniowym, ale ciągle jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestii prostowania mentalności naszego społeczeństwa.
Przepis trudny do praktycznego egzekwowania w pewnym stopniu działa demoralizująco, ale uważam, że jednak jest potrzebny.
Dlaczego np. nauczycielom zapewniono dodatkową ochronę prawną jak funkcjonariuszowi publicznemu? Może gdyby tatuś i mamusia nauczyli, że w szkole nauczycielowi (chociażby był najgorszą kanalią i gnidą) kosza na śmieci nie zakłada się na głowę , to nie byłoby konieczne wprowadzanie dodatkowych restrykcji.
Zakazy może i pozornie są śmieszne. Na pewno trudne jest zapewnienie ich przestrzegania, ale jednak mogą być przydatne, kiedy okaże się, że osoba paląca na zwróconą uwagę zareaguje napaścią. W obronie własnej dam mu po mordzie, a w sądzie będę się tłumaczył z udziału w bójce, bo w tym kraju trzeba zostać zakatowanym na śmierć, żeby uzyskać status poszkodowanego, a nie uczestnika. Zawsze dodatkowy argument w postaci przepisu może się przydać do wyjaśnienia okoliczności zajścia i wskazania, z dużym prawdopodobieństwem, kto był napastnikiem.
Nikomu tego nie życzę, ale nie zawsze można unikać konfrontacji, odchodzić, bo właśnie przez taką postawę mamy najpierw pomazane ławki, siedzenia i przystanki autobusowe, a później powybijane szyby.
Skoro można było rozpalić ognisko w 710, skoro można było podpalać altanki działkowe (dla zabawy!), to czemu nie można rozniecić ognia na pomoście w parku?
Niby wszyscy wiedzą, że to niszczenie mienia, że to jest złe, ale zakaz trucia kogoś obok ciągle budzi kontrowersje. Trucie drugiej osoby i psucie jej samopoczucia jest dopuszczalne?
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-09-25 02:00 przez czaknoris.