Mieszkańcy mają prawo uczestniczyć w sesjach Rady i posiedzeniach komisji, być dopuszczani do głosu w odpowiednich punktach porządku obrad i przedstawiać swoje racje. Czy radni te racje uznają, czy nie, to już jest sprawa ich własnego osądu i sumienia. Ja piszę o tym, co widzę - obecność mieszkańców i ich racje wygłoszone ustnie często dostarczają radnym konkretnych informacji i argumentów mających wpływ na wyniki głosowań. Na tym między innymi polega demokracja lokalna, by posiedzenia były jawne a mieszkańcy mogli zabrać głos.
Nie tylko anonimowo w internecie, tak jak Pan, panie Zoli, bo to, co Pan uprawia, to jest wyłącznie polityka - próba zdeprecjonowania postaw i osiągnięć mojej skromnej osoby z powodów, których Pan nie podaje, ale które dla mnie są coraz bardziej oczywiste. Boi się Pan, że przedstawiciele strony społecznej mogą przekonać radnych do decyzji, które Panu osobiście nie odpowiadają. Wolałby Pan, żeby radni byli wyizolowani od społeczności i słuchali tylko argumentów przedstawianych przez pracowników UMiG zaproszonych na posiedzenia oraz burmistrza. Widzi Pan Radę nie jak ludzi myślących i reagujących na przedstawiane im przez mieszkańców argumenty, tylko jak maszynkę do zatwierdzania wcześniej przygotowanych uchwał. Jest pewna grupka urzędników w naszym UMiG, która ma podobną postawę i z uporem twierdzi, że mieszkańców nie ma obowiązku, a nawet nie należy zapraszać na sesje i posiedzenia w sprawach ich dotyczących. Jeden z radnych zaproponował nawet ostatnio, by przegłosować, że mieszkańcy w sesjach uczestniczyć nie będą (co zresztą byłoby sprzeczne z ustawami i Konstytucją). Na szczęście większość radnych myśli inaczej.
Ma Pan czas, panie Zoli, podważać moje argumenty regularnie w internecie, rano, wieczór i w południe - to zapewne ma Pan także czas przyjść na sesję, stanąć twarzą w twarz z radnymi, przedstawić się i wyłożyć swoje racje. A oto Pana dotychczasowy wkład w dyskusję - pańskie 28 postów: [
www.konstancin.com] . Przekonuje Pan w nich czytelników forum niezgodnie z prawdą (zapisami ustawy, zasadami przyznawania subwencji oświatowej), że prywatna szkoła, w której obecnie pracuję, jest niesłusznym obciążeniem dla budżetu gminy. Na podstawie niepełnych informacji sugeruje Pan, że podaję mylne dane o zadaniach inwestycyjnych na drogach gminnych. Liczy Pan hektary w Mirkowie, żeby wykazać, że gmina nigdy nie będzie w stanie przeprowadzić zmiany zagospodarowania tego terenu, nie biorąc pod uwagę możliwości wynegocjowania wspólnego stanowiska z właścicielami. Próbuje Pan też wykazać, jakoby szkic projektu Parku Kulturowego był przygotowany bez wiedzy i wbrew woli radnych. Zadaje mi Pan pytania o szczegóły po to, żeby za chwilę korzystając z moich dokładnych odpowiedzi podważać prawdziwość moich informacji. Cel jest jasny: przeszkadza Panu to, co robię w Radzie i chciałby Pan, żeby ludzie przestali mi wierzyć. Nie ma to nic wspólnego z merytoryczną dyskusją o tych konkretnych sprawach, których dotyczą przedstawione wątki. Proponuję, żeby się pan ujawnił z imienia i nazwiska i przedstawił otwarcie swoje stanowisko. Inaczej trzeba będzie Pana uznać za zwykłego turkucia podjadka i ja także tak będę Pana określał.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-12-28 10:59 przez Tomasz Zymer.