Mario
(...) ładuje się 742 w najgorsze korki, wydłużając czas przejazdu i powodując w pewnych sytuacjach spóźnienie na kursach. Ponadto to akurat wg mnie już na starcie eliminuje zapis o przegubie na tej linii. Nie sadzę, by się w tamtych okolicach złamał przegubowy...
Ilością kursów 742 nie powala na kolana, bo jest ich co najmniej o połowę za mało. Linia największą funkcjonalność zyskuje przy obecnej trasie do Góry Kalwarii we wszystkich kursach i w takim układzie autobus wielkopojemny jest potrzebny, o czym pisałem tutaj na długo przed powstaniem 742. Może nie od razu wszystkie kursy obsługiwane takim taborem, ale na pewno te w godzinach szczytu.
Interesy gmin Konstancin-Jeziorna i Góra Kalwaria pozornie powinny być spójne. Powinny, ale nie są, co częściowo wynika z zakorzenionych postawy samorządowców obu gmin.
Góra Kalwaria nie raz już skorzystała. Przez jakiś czas Konstancin sponsorował kursy PKSu przez Borowinę (pieniądze wyrzucone w błoto, dosłownie). Później (i teraz znowu) dodatkowe kursy sponsorowane mieszkańcom sołectwa Brześce, co jeszcze łatwiej przełknąć, bo jest to wymuszone względami organizacyjnymi.
Teraz Góra Kalwaria chciałaby u siebie załatwić jak najlepszą obsługę komunikacyjną miasta (wydłużając trasę istniejącej linii podmiejskiej) przy najmniejszym, dla siebie, koszcie.
Stoi to w sprzeczności ze stanowiskiem władz K-J, które chyba wyraziły opinię, że jest to długa trasa i dlatego autobus nie będzie jeździł przez osiedla Mirków i/lub Bielawska, bo niepotrzebnie wydłużyłoby to czas dojazdu do Warszawy itd. To był ukłon raczej w stronę Góry Kalwarii, bo dojazd z Kawęczyna do os. Grapa to raptem 8-10 minut, a objazd Wojska Polskiego i Mirkowską do powinien się zamknąć w 4 minutach (przez Bielawską 6).
Szkoda, że takie podejście nie jest konsekwentnie stosowane, chociażby do 700, ale tutaj wiadomo, że gmina bogata i zdaniem władz musi sponsorować Marszałkowi "wygodny" dojazd pacjentów do jego szpitala.
Wydłużenie trasy linii 742 będzie na rękę mieszkańcom Góry Kalwarii (bo takich rozwiązań oczekiwali) i problem opóźnień nie ma dla nich większego znaczenia. I tak muszą się wydostać z oddalonych od centrum osiedli, a zarówno jakaś L jak i 742 będzie stała w korkach. Poza tym zawsze wygodniej wsiąść od razu do bezpośredniego autobusu do Warszawy, niż przesiadać się z jakichś linii dowozowych. Na początkowych przystankach autobus jest pusty, więc można usiąść, czy stanąć w najdogodniejszym miejscu.
To, że do autobusu nie zmieszczą się już mieszkańcy Wólki Dworskiej (a tym bardziej mieszkańcy gminy K-J), władz Góry Kalwarii specjalnie nie będzie interesowało, bo najwięcej robi się dla mieszkańców miasta (co jest akurat podobne w obu gminach). Podejście pewnej grupy ludzi z Góry Kalwarii (pewnie pasażerów z krańcowych przystanków
) jest takie, że trzeba się cieszyć, że w ogóle jeździ, a jak komuś tłok przeszkadza, to niech się do samochodu przesiadzie.
Współpraca gmin nie układa się najlepiej. Ostatnio przypomniano sprawę dotacji dla samorządu Góry Kalwarii na przeprowadzenie prac związanych z planowaniem przestrzennym pod obwodnicę, z czego Góra Kalwaria miała się podobno nie wywiązać (a pieniądze oddali?).
Powiat od spraw transportu zbiorowego na swoim terenie umywa ręce (chyba, że o czymś nie wiem?), a jedyne czego można się spodziewać po staroście, to pewnie propozycja stworzenia stanowiska "powiatowego koordynatora" (na koszt gmin oczywiście).
Obsługa autobusami przegubowymi teoretycznie jest możliwa (nie oceniam możliwości pod względem geometrii dróg, po zmianie trasy na terenie Góry Kalwarii). 742 to szczególny przypadek, bo przewoźnik jest... Wielu pewnie domyśla się o co może chodzić.
Być może pozyskałby jakiegoś przegubowego Ikarusa, czy inny podobny wiekowo pojazd (warszawskie malowanie karoserii, to nie problem, bo i w stodole się zrobi...) i podstawił taki pojazd w przyzwoitej cenie. Pytanie co na to ZTM? MZA może takimi pojazdami wozić pasażerów (drożej niż ajenci fabrycznie nowymi autobusami), ale MZA to MZA. Im wolno
.
Czy ZTM przystałby na takie rozwiązanie to się nie dowiemy, bo do spotkań "na szczycie" (ZTM-gmina), nawet radni nie mają dostępu.
Możliwe, że działania władz Warszawy zmierzają do przywrócenia MZA roli monopolisty. Ajenci w Warszawie muszą jeździć fabrycznie nowymi autobusami za około 6 zł. MZA cokolwiek nie podstawi, dostaje znacznie więcej.
Gdyby chodziło o zdrową ekonomię, to jakieś 50% powinno być obsługiwane przez ajentów (skoro są znacznie tańsi), a druga połowa w rękach MZA, nad którymi miasto ma pełną kontrolę.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-01-09 01:11 przez czaknoris.