Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 01 pa 2011 - 15:29:49

Dziś na spacerze odkryłem ambonę ustawioną w rezerwacie. Widać często używana. Dojazd od grobli (od figurki na Mirkowskiej do Obór) wzdłuż kanału idącego przy lesie aż do Grapy. Droga wyjeżdżona w trawie i sitowiu. Dochodzi ona do ściany lasu (kanał, grobla i las tworzą w tym miejscu pole o kształcie zbliżonym do trójkąta). Tam ustawiona ambona z oczyszczonym polem ostrzału w stronę ściany lasu (las tu idzie łukiem dochodząc do samej ambony). Między amboną a lasem wykoszona/wygnieciona trawa i sitowie w kształcie prostokąta (aby lepiej było widzieć zwierzę). Mieszkam tu całe życie - nigdy nie widziałem tu żadnych ambon. Wnyki owszem były - sam kilka zniszczyłem. Piszę to na gorąco.

Uprzedzając niektóre komentarze mam zamiar porozmawiać w tej sprawie z nadleśnictwem oraz policją.

Tereny dla dzikich zwierząt kurczą się z dnia na dzień i nawet tu w rezerwacie "miłośnicy przyrody" nie dadzą im spokoju.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: maniamania (Moderator)
Data: 01 pa 2011 - 19:43:28

Czego sie nie robi dla wygody (nie nazwę, bo brzydko myslę). I tak dobrze, że zwierzyny nie podprowadzają mysliwym na smyczach

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: HammerHammer (---.play-internet.pl)
Data: 01 pa 2011 - 20:40:25

czesto rozsypuja jakies smakolyki naprzeciwko ambony, aby za bardzo sie nie przemeczac siedzac wygodnie w ambonie celujac przez lunete.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.centertel.pl)
Data: 03 pa 2011 - 08:23:58

Bogatemu wszystko wolno. Po nas już tylko potop sad smiley
A zwierzęta nasze dzieci to obejrzą w internetowej sieci

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: olaola (---.adsl.inetia.pl)
Data: 03 pa 2011 - 08:28:24

jezusmaria, polowania w zasięgu spacerowych i rowerowych tras ?

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: HammerHammer (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 03 pa 2011 - 08:42:09

a może to chodzi "o wypadek na polowaniu" niedawno pokazywali jak to jakiś myśliwy przez przypadek żonę zastrzelił bo myślał, że to dzik.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.centertel.pl)
Data: 03 pa 2011 - 09:27:53

Podobna była do dzika ? Może tylko nerwowa.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 20 pa 2011 - 14:47:03

Przykład, jak funkcjonuje w praktyce nasz system ochrony środowiska - Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska może stwierdzić, czy ambona ustawiona jest zgodnie z prawem poprzez wysłanie zapytania do miejscowego koła myśliwskiego (którzy prawdopodobnie ją ustawili) - fantastyczne.

Niestety prawodawca był/byli cokolwiek człowiekiem/ludźmi upośledzonymi (bądź pod naciskiem zainteresowanych lub sam/i nim był/li) uchwalającymi przepis, że polowanie zabronione jest tylko i wyłącznie na terenie rezerwatu, a już 5 centymetrów poza granicą można strzelać. Wokół każdego rezerwatu powinna istnieć strefa buforowa z zakazem polowań - tak byłoby uczciwiej.

Zwracam się ponownie z prośbą do myśliwych tu na forum, czym kierowali się ustawiając ambonę nastawioną tylko i wyłącznie na zwierzynę z rezerwatu - doczekam się jakieś reakcji?



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-20 14:47 przez AK.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 20 pa 2011 - 14:56:29

Uwaga też dla ludzi spacerujących po łące lub grobli do Obór z pieskami - taki miłośnik przyrody z ambony może próbować strzelać do Waszego pieska. Wiele takich przypadków znanych jest z naszego kraju. Proszę pilnować swoich pupili.


[www.stopodstrzalom.pl]

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Tomasz ZymerTomasz Zymer (---.knc.pl)
Data: 29 pa 2011 - 12:04:56

Wg informacji uzyskanych od p. Sławomira Kanabusa, przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej KJ, a jednocześnie - członka koła łowieckiego, ambona na Łąkach Oborskich należy do koła łowieckiego Mirków, do którego należą osoby m.in. z Mirkowa, Habdzina, Ciszycy. Każde koło łowieckie ustala plan "gospodarki łowieckiej" w przyznanym mu rewirze, obejmujący także lokalizację ambon.

W związku z sygnałami, że ta lokalizacja może zagrażać spacerowniczom, p. Kanabus zwrócił się do koła Mirków o przeniesienie ambony, jednak ostateczna decyzja należy do członków koła.

Na ostatnim swoim posiedzeniu (na którym byłem nieobecny z powodu choroby), Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska zwróciła się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o pozwolenie na odstrzał dzików także w rezerwatach w związku z ogłoszoną przez mieszkańców i prasę tzw. "plagą dzików". "Plaga" ta polega na tym, że dziki, którym drastycznie w ostatnich latach skurczyły się tereny żerowania w związku z urbanizacją okolicy, wychodzą na tereny niedawno zajęte przez budownictwo (na których dawniej były pola), ryją trawniki i ziemię w sadach, a za tego typu szkody państwo nie wypłaca rekompensat (te przyznawane są tylko za zniszczone uprawy rolne). Obszary leśne zostały pocięte drogami i osiedlami i w związku z postępującą atomizacją siedlisk naturalnych i likwidacją naturalnych korytarzy migracyjnych zwierzyna zmuszona jest przechodzić przez gęsto zaludnione i zagospodarowane tereny. Migracje są niezbędne - inaczej w wyniku krzyżowania wsobnego i zbyt wąskiej puli genów lokalne populacje utracą odporność na choroby i pasożyty i nastąpi masowe wymieranie dzikich zwierząt. Poza tym nie da się zamknąć zwierzyny w wąskich granicach lokalnych lasków, ponieważ jest to sprzeczne z naturą i obyczajami tych gatunków. Wreszcie - wysypisko Łubna stanowi magnes przyciągający zwierzynę z dużego obszaru do południowych sołectw naszej gminy.

Populację dzików w powiecie ocenia się obecnie na 150-160 sztuk i leśnicy zakładają, że wzrośnie o 100% do przyszłego sezonu, zatem pula do odstrzału ma także wynieść 100% obecnej populacji. Dane od leśników oparte na obserwacji loch i samców nie są weryfikowane przez żadne instytucje niezależne nieuwikłane w łańcuszek zysków z polowań "elit" na "grubą zwierzynę". W związku z tym nie jest wykluczone, że podobnie, jak to miało miejsce w ostatnich latach w Puszczy Augustowskiej, nastąpi przeszacowanie populacji i wtedy rzeczywiście będziemy mieli "spokój" z dzikami na wiele lat. Pan Kanabus twierdzi jednak, że w przypadku dzików takiego niebezpieczeństwa nie ma.

Zwracam uwagę, że dziki tylko żerują na swoich prastarych terenach, na które wychodziły od wielu pokoleń. Problem leży w takim planowaniu przestrzennym, które nie uwzględnia ciągłości siedlisk naturalnych, rozrywa korytarze migracji i zamyka zwierzynę w gettach, w których nie jest w stanie przetrzymać zimy. Problem leży także w niewłaściwym systemie rekompensat za straty spowodowane przez dzikie zwierzęta, a także w powszechnym analfabetyźmie ekologicznym charakteryzującym nasze społeczeństwo, a zamykającym się w stwierdzeniu: "co tam żabki i ślimaczki, przecież najważniejszy jest człowiek", tak, jakby nie było jasne, że zdrowie i bezpieczne funkcjonowanie populacji ludzkiej zależy od zachowania środowiska naturalnego i równowagi w ekosystemach, ponieważ bez niej nie będziemy mieli wody, powietrza i zdrowej żywności zdatnej do podtrzymania naszego własnego gatunku. Sprowadzając sprawę zagrożenia równowagi ekosystemów do "plagi dzików" albo "szantażu oszołomów blokujących rozwój lokalny", podcinamy gałąź, na której wszyscy siedzimy.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 29 pa 2011 - 19:13:19


Tomasz Zymer


Populację dzików w powiecie ocenia się obecnie na 150-160 sztuk i leśnicy zakładają, że wzrośnie o 100% do przyszłego sezonu, zatem pula do odstrzału ma także wynieść 100% obecnej populacji. Dane od leśników oparte na obserwacji loch i samców nie są weryfikowane przez żadne instytucje niezależne nieuwikłane w łańcuszek zysków z polowań "elit" na "grubą zwierzynę". W związku z tym nie jest wykluczone, że podobnie, jak to miało miejsce w ostatnich latach w Puszczy Augustowskiej, nastąpi przeszacowanie populacji i wtedy rzeczywiście będziemy mieli "spokój" z dzikami na wiele lat.

Podobna sytuacja, gdy sprawdzałem, czy ambona funkcjonuje zgodnie z prawem (moim zdaniem złym prawem w tym wypadku). RDOŚ nie mogło/chciało sprawdzić, czy ambona stoi poza rezerwatem wysyłając swojego człowieka na wizję lokalną. W zamian stwierdzili, że wyślą ewentualnie zapytanie do miejscowego koła myśliwskiego, czy ambonę postawili zgodnie z prawem. To tak jak zapytać gwałciciela, czy to on zgwałcił.

Co do przeszacowania populacji, zjawisko to jest niestety o wiele powszechniejsze.


Tomasz Zymer
Pan Kanabus twierdzi jednak, że w przypadku dzików takiego niebezpieczeństwa nie ma.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-29 19:14 przez AK.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 29 pa 2011 - 19:18:18


Tomasz Zymer

Wg informacji uzyskanych od p. Sławomira Kanabusa, przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej KJ, a jednocześnie - członka koła łowieckiego, ambona na Łąkach Oborskich należy do koła łowieckiego Mirków, do którego należą osoby m.in. z Mirkowa, Habdzina, Ciszycy. Każde koło łowieckie ustala plan "gospodarki łowieckiej" w przyznanym mu rewirze, obejmujący także lokalizację ambon.


Swoją drogą, ciekawe!!!!! A może obrzydliwe?



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-29 19:19 przez AK.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 29 pa 2011 - 23:31:47


Tomasz Zymer
Populację dzików w powiecie ocenia się obecnie na 150-160 sztuk i leśnicy zakładają, że wzrośnie o 100% do przyszłego sezonu, zatem pula do odstrzału ma także wynieść 100% obecnej populacji.


Tzn eksterminacja gatunku na naszym terenie?

Czekamy więc teraz na "plagę zajęcy" - te paskudy niszczą bezczelnie "nasze" drzewka - wystrzelać,
"plagę ptactwa wszelakiego" - srają na nasze samochody - wytruć, zniszczyć gniazda,
"plagę lisów" - bezwstydnie grabią nasze śmietniki - zadusić w norach dymem, itd, itp.

Niech Urząd nas broni przed tym tałatajstwem (tak na maginesie to po cholerę te zwierzęta na świecie, dróg nie można przez nie budować, utrudniają stawianie domów, knują i raczą nas powodziami. Same kłopoty z tym bydłem).


Ps. A tak poważniej - jeżeli chodzi o tę sprawę, to szkoda, że w radzie naszej gminy nie ma więcej takich Zymerów.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-29 23:33 przez AK.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Anonimowy użytkownik (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 29 pa 2011 - 23:37:44

A tak jeszcze dodam (cholera chyba za dużo tu tego AK grinning smiley). Dwa lata temu byliśmy w wakacje w puszczy białowieskiej. Zatrzymaliśmy się w Starym Masiewie (na granicy rezerwatu). Pewnego dnia byliśmy świadkami rozmowy mniej więcej takiej: "Ziemniaki marne w tym roku, trzeba ogrodzenie otworzyć i wpuścić dziki - będzie odszkodowanie za szkody".

Czasami zwierzyna jest pożyteczna jak widać



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-29 23:38 przez AK.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: olaola (---.adsl.inetia.pl)
Data: 31 pa 2011 - 07:25:01


Tomasz Zymer
(...) Sprowadzając sprawę zagrożenia równowagi ekosystemów do "plagi dzików" albo "szantażu oszołomów blokujących rozwój lokalny", podcinamy gałąź, na której wszyscy siedzimy.

skala globu wydaje mi się nieadekwatną do skali przerażenia kobiety, która boi się wyjść z domu - bo tego konkretu dotyczy "sprawa dzików w Kcinie". I ta konkretna kobieta może być proekologiczna w każdym calu, ale to nie ona sprawiła, że zachwiał się lokalny biotop/ekosystem. Sprawa sprowadza się do odpowiedzi na proste pytanie: "co ma zrobic człowiek atakowany przez dziki ?" - i tej odpowiedzi ma udzielić najbliższa temu człowiekowi "władza", czyli UMiG, który stanowi tu odpowiednią skalę dla idei "Myśl globalnie - działaj lokalnie" . Podobnie, jak w przpadku powodzi czy dróg - to nie pojedynczy mieszkaniec ma wiedzieć, kto jest właściclelem różnych kawałków jego gminy i kto ma jakie kompetencje; mieszkaniec ma wiedzieć, gdzie jest jego UMiG i kto w tym umigu pomoże mu kompetentnie i skutecznie.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Hesia-MelaHesia-Mela (---.adsl.inetia.pl)
Data: 31 pa 2011 - 08:58:03

Temat dzików toczy się w dwóch wątkach: tu - ekologicznie i "Do czego potrzebny nam urząd?"- w kwestii działania urzędu.

Na swój, może mylny babski-dulski rozum, nie zgadzam się z opiniami na temat planowanej eksterminacji zwierząt, wyrażanej przez Panów AK i T.Zymera.

Naturalnym siedliskiem dzikich zwierząt takich jak dziki czy lisy, jest las, a nie pole. To człowiek zmienił ekosystem, bo dostarcza tym zwierzętom pożywienia poza lasem. Dziki przestały się bać człowieka i przychodzą do siedzib ludzkich jak do stołówki. Rozmnażają się ponad miarę, bo mają nieograniczoną podaż pokarmu. Dziki nie mają naturalnych wrogów w środowisku, ich populację w naturze regulowały inne zwierzęta np. wilki, oraz głód eliminujący jednostki chore i słabe. Zgadzam się z opinią radnego Kanabusa, że populacja dzików będzie rosła.

Ten wzrost populacji będzie trwał tak długo, aż nie zadziała naturalny mechanizm regulujący w postaci epidemii choroby wyniszczającej te zwierzęta i doprowadzający ich populację do optymalnej wielkości. Przy okazji ten mechanizm regulacji pozostawia przy życiu osobniki najsilniejsze i najbardziej odporne.

Tak się działo również z populacją człowieka, zanim wymyślono antybiotyki i inne lekarstwa. W naszej historii było wiele przypadków epidemii, morowego powietrza, które powodowały drastyczne ograniczenie liczby ludności, a ci którzy uszli z życiem byli zdrowsi i odporniejsi na choroby. Tak działają naturalne mechanizmy, które rządzą każdą populacją. Te mechanizmy uzależniają wielkość populacji danego gatunku przede wszystkim od ilości pokarmu i od zagęszczenia na danym terytorium.

Działanie kół łowieckich dbających o teren, którym się opiekują jest ze wszech miar godne uznania, gdyż nie tylko polują, ale dbają o zapewnienie stałej liczby zwierząt na danym terenie, dokarmiając zwierzęta w okresie zimy.

Co do purystów oburzających się na "przyjemność" z zabijania zwierząt podczas polowania, to proszę mi wierzyć nie tknęlibyście schabowego, befsztyka, czy pieczonego kurczaka, gdybyście zdawali sobie sprawę jak przemysłowo zabija się zwierzęta. W tej chwili nawet bada się, jaki wpływ na jakość i wartości odżywcze mięsa ma poziom stresu żywego zwierzaka przed ubojem.
Nawet krowy, czy świnie wiedzą, że czeka ich śmierć, panicznie się boją, czują zapach śmierci - i tego wszystkiego doświadczają czekając na swoją kolejkę w ubojni.

Ja chociaż sama, nigdy nie wezmę do ręki broni, uważam że polowanie jest jedną z najbardziej humanitarnych sposobów pozyskiwania pokarmu zwierzęcego.

Czekanie. aż populacja dzików w naszych lasach-rezerwatach osiągnie poziom maksymalny, uruchamiający naturalny proces selekcji jest wielką nieodpowiedzialnością.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Tomasz ZymerTomasz Zymer (---.knc.pl)
Data: 31 pa 2011 - 11:07:32


ola
skala globu wydaje mi się nieadekwatną do skali przerażenia kobiety, która boi się wyjść z domu - bo tego konkretu dotyczy "sprawa dzików w Kcinie". I ta konkretna kobieta może być proekologiczna w każdym calu, ale to nie ona sprawiła, że zachwiał się lokalny biotop/ekosystem. Sprawa sprowadza się do odpowiedzi na proste pytanie: "co ma zrobic człowiek atakowany przez dziki ?" - i tej odpowiedzi ma udzielić najbliższa temu człowiekowi "władza", czyli UMiG, który stanowi tu odpowiednią skalę dla idei "Myśl globalnie - działaj lokalnie" .

Dziki były na tym terenie przez setki lat, zanim ta przerażona pani zbudowała tam swój domek i posadziła sad. Wiedza o tym, jak postępować z dzikami, była przekazywana na wsi z pokolenia na pokolenie. Umówmy się, że dzik to nie jest tygrys-ludojad. Zaatakować może locha z małymi, jeśli uzna, że jej dzieci są zagrożone a my zachowamy się w sposób nieroztropny. Jeśli ktoś chce doświadczać przyjemności życia poza miastem w sąsiedztwie lasów i łąk, to musi przyzwyczaić się, że dzieli swoją "małą ojczyznę" z dzikimi zwierzętami i nauczyć się z nimi postępować. Jeśli tylko się boi przyrody i chce się jej pozbyć za wszelką cenę, niech lepiej wraca do miasta.
Oczywiście, lokalne władze powinny prowadzić stosowną edukację w szkołach i na zebraniach wiejskich, warsztaty dotyczące radzenia sobie w takich sytuacjach oraz możliwości dochodzenia ewentualnych odszkodowań. Dziwi mnie, że działanie władz ogranicza się do występowania do RDOŚ o zezwolenie na odstrzał bez ograniczeń w rezerwatach. Świadczy to o zupełnym braku całościowego spojrzenia na problem równowagi między postępem urbanizacji a zachowaniem środowiska naturalnego.


Hesia-Mela
Naturalnym siedliskiem dzikich zwierząt takich jak dziki czy lisy, jest las, a nie pole.

Pani Hesiu-Melu, bardzo cenię sobie Pani wiedzę ekonomiczną, umiejętności organizacyjne i dzialalność społeczną,.ale w tym wypadku sugeruję jednak poczytać literaturę, zanim zacznie Pani wypisywać androny rodem z bajeczek dla przedszkolaków. Ani terytorium dzików, ani zwierzyny płowej, ani innych dzikich zwierząt mających swoje ostoje w lasach, nigdy w znanej historii naszych rejonów geograficznych nie było do tych lasów ograniczone. To, że dzik jest "zwierzęciem leśnym" siedzącym cały rok w gąszczu jest jakąś bajeczką niedouczonych mieszczuchów, którym się nie chce nawet przeczytać podstawowych źródeł. W zależności od pory roku, dziki od zarania cywilizacji wychodziły żerować na łąki i pola, a rozmaite sposoby ochrony upraw przed nimi pojawiają się w źródłach z tej części Europy już za czasów rzymskich i później w średniowieczu. Natomiast po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z sytuacją, kiedy dla populacji wiejskiej (podmiejskiej) nie jest rzeczą oczywistą, że dziki i inne zwierzęta dzielą i zawsze (miejmy nadzieję) będą dzieliły swoje terytoria z ludźmi.
Prawdą jest, że udało nam się niestety skutecznie wyeliminować większe drapieżniki (wilki, rysie, niedźwiedzie) z naszego terenu (najbliższe watahy wegetują w rejonie Biebrzy i Mazur), ale dziki mają też innych naturalnych wrogów, znacznie bardziej niebezpiecznych: pasożyty, niedostateczną wymianę genetyczną, nowych wrogów w postaci np. licznych stad dzikich psów, a także choroby wynikające z nieprawidłowej diety, m.in. opartej na odpadkach z wysypisk.
Zgadzam się, ze koła łowieckie mogą i potrafią wspomagać i regulować funkcjonowanie populacji dzikich zwierząt w swoich rewirach (dokarmianie, wykładanie leków, udział w liczeniu i kontroli stanu zdrowia), jednak w przypadku praktyk łowieckich w naszym kraju, szczególnie na modnych obrzeżach bogatych miast, wchodzi w grę jeszcze jeden bardzo istotny czynnik - finansowy. Wymierny dochód leśników i innych pośredników z przygotowania polowań, z ich prowadzenia, ze sprzedaży cenionego mięsa do restauracji, itp. Dlatego szacunki dotyczące wielkości populacji i planowanych odstrzałów powinny być kontrolowane przez niezależne państwowe i społeczne ciała niezaangażowane w biznes łowiecki. A nie są - i stąd liczne w ostatnich dekadach opisane na obszarze całej Polski przypadki przeszacowania populacji i doprowadzenia ich odstrzałami na skraj zagłady. Ten właśnie aspekt sprawy budzi mój niepokój, choć całkowicie się zgadzam, że wielkość populacji może być regulowana przez kontrolowany odstrzał. tyle, że organ kontrolny nie może być tym samym, który zgarnia kasę z tego procederu. Podobny mechanizm działa w przypadku wycinki drzew - od czasu wejścia do Unii liczba drzew szlachetnych gatunków wycinanych w lasach z powodu "zaatakowania przez szkodniki" lub "wiatrołomów" wzrosła ośmiokrotnie (w porównaniu z rokiem 2003). Przypadek?

A tak nawiasem mówiąc, może należałoby także pomyśleć o kontroli populacji ludzkiej na terenach wiejskich naszej gminy. Wiele terenów, szczególnie zalewowych oraz na obrzeżach Parku Krajobrazowego i rezerwatów, już wyraźnie osiągnęła nasycenie zabudową, a plany miejscowe dopuszczają w tych obszarach jeszcze kilkukrotny wzrost zaludnienia. Jest prawdopodobne, że osiągnięcie tego poziomu zaludnienia, jaki dopuszczamy w planach miejscowych, spowoduje znaczną degradację środowiska i spadek jakości życia. Na całym świecie metropoliom stawia się jasne granice rozwoju i tworzy wokół nich pasy i korytarze ochronne dla napływu mas powietrza oraz jako teren odpoczynku i rekreacji dla mieszkańców. Nasza gmina jest właśnie takim potencjalnie bardzo atrakcyjnym terenem i nie ma powodu, żeby ją zamieniać w subtopię, która zatraci swe indywidualne rysy, lokalnego ducha i podstawy ładu przestrzennego.

Tyle o dzikach i ludziach.

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Hesia-MelaHesia-Mela (---.adsl.inetia.pl)
Data: 31 pa 2011 - 15:17:03


Tomasz Zymer



Hesia-Mela
Naturalnym siedliskiem dzikich zwierząt takich jak dziki czy lisy, jest las, a nie pole.

Pani Hesiu-Melu, bardzo cenię sobie Pani wiedzę ekonomiczną, umiejętności organizacyjne i dzialalność społeczną,.ale w tym wypadku sugeruję jednak poczytać literaturę, zanim zacznie Pani wypisywać androny rodem z bajeczek dla przedszkolaków. Ani terytorium dzików, ani zwierzyny płowej, ani innych dzikich zwierząt mających swoje ostoje w lasach, nigdy w znanej historii naszych rejonów geograficznych nie było do tych lasów ograniczone. To, że dzik jest "zwierzęciem leśnym" siedzącym cały rok w gąszczu jest jakąś bajeczką niedouczonych mieszczuchów, którym się nie chce nawet przeczytać podstawowych źródeł.

Szanowny Panie Tomaszu, tu się z Panem nie zgadzam. Chociaż jest to dyskusja co było pierwsze jajko czy kura, uważam, że dzik w swej naturalnej istocie jest zwierzęciem leśnym, a człowiek na przestrzeni wieków spowodował, że dziki zaczęły wychodzić z lasów i korzystać z ludzkich upraw rolnych, traktując je jako dodatkowe miejsce żerowania i to nie tyle z powodu tych upraw, tylko zapachu spulchnionej gleby (chociaż to moje domysły, związane z tym , że dziki mają dobry węch). O dziku można przeczytać tu: [kola.lowiecki.pl]

Stąd, jak Pan wspomniał, już w średniowieczu czy też za czasów rzymskich chroniono uprawy przed dzikami.

Myślę, że dziki zaczęły wchodzić na ludzkie uprawy z chwilą rozpoczęcia uprawy roli przez człowieka.

Cytat:
The wild boar -- which is sometimes called the European wild boar -- is the largest of the wild pigs and is native to forests ranging from western and northern Europe and North Africa to India, the Andaman Islands, and China.

Źródło:Britannica, Micropedia, tom II,str.306.

A wracając do meritum, "ta Pani" nie zbudowała sobie domku w pobliżu lasu, po to żeby uciec z miasta, lecz mieszka tam od zawsze! Jej sad nigdy nie był ogrodzony i nigdy nie było takiej potrzeby. Sytuacja zmieniła się około roku temu, kiedy praktycznie co noc stado dzików otacza jej dom.

Na temat korzyści finansowych kół łowieckich i ich interesie w odstrzale dzików nie będę się wypowiadać, bo nie wiem. Nie będę dopatrywać się niecnych zamiarów w przeszacowaniu populacji dzików, ani nie dowodzę, że rolnicy policzyli dziki (o czym Pan wspomniał w innym wątku), jedynie przytaczam fakty świadczące o tym, że prawdopodobnie populacja dzików w rezerwacie(-tach) powiększyła się. Uważam, że UMiG powinien się tym zająć i wykorzystać wszelkie dostępne możliwości, żeby chronić populację dzików, ale ludzi również.

Pozdrawiam,
Hesia-Mela

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: Tomasz ZymerTomasz Zymer (---.knc.pl)
Data: 31 pa 2011 - 15:33:53

Nawet, jeśli dzik był zwierzęciem wyłącznie leśnym zanim pojawiły się siedliska ludzkie i uprawy, to z obecnej perspektywy rozpatrywanie hipotetycznej prehistorii gatunku nie ma sensu, ponieważ nie istnieją już tamte lasy, które mogły zapewnić zwierzętom możliwość wyżywienia przez 12 miesięcy w roku, swobodnej migracji, krzyżowania, itp. Równie dobrze ja mógłbym się uprzeć, że skoro gołąb to z pochodzenia ptak naskalny, to niech się zabiera z Warszawy i wraca na nadmorskie urwiska na południu. To my ludzie zmieniliśmy całe środowisko przyrodnicze i nie możemy teraz wymagać od dzikiej zwierzyny, żeby wegetowała w waskich granicach w większości monokulturowych lasków, na dodatek intensywnie penetrowanych codziennie przez ludzi. Przypomina to casus Indian północnoamerykańskich, których spychano stale na coraz mniej nadające się do zamieszkania tereny w miarę odkrywania surowców i ekspansji osadniczej, aż wreszcie stali się jakimiś żywymi eksponatami karmionymi wódką i odpadami w cyrku zwanym rezerwatem. Uważam nasze dziki za autochtonów, a my osadnicy powinniśmy zapewnić im możliwość życia w naturalnych siedliskach, nie - "w granicach działki leśnej nr 35/3 z wyłączeniem trawniczka pani X".

Pozdrawiam,
Tomek Zymer

Re: Ambona w rezerwacie
Wysłane przez: olaola (---.adsl.inetia.pl)
Data: 31 pa 2011 - 18:12:31

zapytam z głupia frant, aczkolwiek z angielska: "łots dy point?" Wczytuję się z uwagą w każdziutką linijkę tej dwuwątkowej dyskusji (dziki & UMiG) i - nic. Pewien płomyczek nadziei na puentę zajasniał w glossie nt Indian:



(...) casus Indian północnoamerykańskich, których spychano stale na coraz mniej nadające się do zamieszkania tereny w miarę odkrywania surowców i ekspansji osadniczej, aż wreszcie stali się jakimiś żywymi eksponatami karmionymi wódką i odpadami w cyrku zwanym rezerwatem (...)

...ale nie jestem pewna, czy właściwie odczytuję jej (tej puenty) sens eye rolling smiley Wszak chodzi o to, co ma począć kobieta



która mieszka tam od zawsze! Jej sad nigdy nie był ogrodzony i nigdy nie było takiej potrzeby. Sytuacja zmieniła się około roku temu, kiedy praktycznie co noc stado dzików otacza jej dom.

To jest konkretny, zwykły kłopot mieszkanki, która płaci podatki, bierze udział w wyborach i potrzebuje pomocy, a nie wykładu.

Akcja: ForaWątkiSzukajZaloguj
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.