ola
Artek_Bartek
(...) Ostatnio jakby cisza w temacie osiągnięć wszelkich połączonych komisji antypowodziowych...
ha, wiadomo, że "władza" ma własne - niedostępne dla "maluczkich" - priorytety, ale martwi mnie
cisza ze strony radnych okręgów zalewanych, wszak "burmistrz wykonuje postanowienia Rady"
Cisza to może jest w sieci i na forum, bo radny Zymer nie miał czasu napisać. Już zdążyłem się przekonać, że ani cisza, ani hałas w sieci niewiele znaczy.
Komisja Przeciwpowodziowa RM pracuje bardzo regularnie, każdego tygodnia są w terenie gdzie indziej, brodzą w rozlewiskach i kanałach, swoje wnioski referują burmistrzowi i innym radnym na posiedzeniach Komisji Ładu i sesjach - i ostatnio narasta napięcie między komisją a burmistrzem w związku z brakiem realizacji wielu z tych wniosków oraz brakiem udziału burmistrzów i kierowników zakładów UMiG w posiedzeniach tej komisji.
Jeśli chodzi o tematy "powodziowe" w budżecie na 2013, radni zgłoszą kilka istotnych wniosków, a kością niezgody jest zakres zadania zwanego umownie odwodnieniem ulicy Kościuszki i przyległych, gdzie p. radny Bajkowski wykonał ze specjalistami stosowne pomiary i twierdzi, że można w ramach tego zadania tanim kosztem spokojnie wykonać bypass (drugie odejście) wód deszczowych z kanału Jeziorki, a burmistrz odpowiada, że odwodnienie ulic tak (będą fundusze na dokumentację w projekcie budżetu), ale zrzutu wód z Kanału nie będzie, bo WZMiUW nie wyraża zgody i nie da się w przyszłym roku zsynchronizować tego zadania z projektowaną budową sieci wod.-kan. W związku z tym radni proponują w marcu "topienie Marzanny", czyli pani Doroty Winiarskiej z piaseczyńskiego WZMiUW, która na samej sobie przetestuje drożność kanału. WZMiUW zgadza się na zrzut wód burzowych z kolejnych osiedli w sąsiednich gminach do Kanału, ale na ich bezpieczne odprowadzenie do Jeziorki zgody już nie wyraża. Wygląda to na świadome lekceważenie zagrożenia dla znacznego obszaru gminy. Niektórzy radni proponują, żeby odprowadzenie zrobić i tak, ze zgodą czy bez niej, pod pretekstem "odwodnienia ulic", ale burmistrz nie chce słyszeć o wykonaniu bypassu bez stosownych zezwoleń. To zresztą oczywiste, że burmistrz musi przestrzegać prawa. Tym niemniej, dałoby się zrobić "błąd" w projekcie lub wykonaniu i spuścić tę wodę.
W Polsce w wielu kluczowych dla społeczności lokalnych i środowiska sprawach niewiele da się niestety zrobić kurczowo trzymając się przepisów. Ja bym osobiście był za tym, że skoro w wykonawstwie rozmaitych prac na zlecenie gminy są setki błędów i niedoróbek nieplanowanych przez gminę, to nic by się nie stało, gdyby gmina przepuściła parę "błędów" zaplanowanych.