nie wiem czy wlasne, ale jako gospodarna
gospodyni domowa byłabym za tym, żeby ktoś porozkładał, posprawdzał, podłączył, pilnował, odśnieżał, polewał (nawet czajnikiem jak rok temu - nic takiego były w kilku miejscach bruzdy
), następnie zdemontował, przechował w bezpiecznym miejscu, bo u nas tym pilnowaniem marnie (pamiętamy jak lata temu wyparował sprzet ZGK), poza tym gdzie? Do obsługiwania tego ustrojstwa trzeba by zatrudnić pracowników sezonowych, kupić buty z łyżwami, maszynę do szlifowania tafli. Strasznie dużo zawracania głowy.