Nie pamiętam które gminy stosują kocia antykoncepcję (o niej wyżej napisałam) , ale na pewno Warszawa; u nas też karmiciele bezdomnych kotów mogli pobierać środki w Azylu, jak jest teraz nie wiem.
PS. najlepszym rozwiązaniem jest sterylizacja kotek, bo ze względu na to że kotka jest przystosowana do rodzenia potomstwa nawet 5 razy w ciągu roku, nieustanne podawanie preparatów hormonalnych może skutkować nowotworami. Z kolei kotki bez środków hamujących owulację, które opiekunowie przetrzymują w mieszkaniu, by nie "wydały się za mąż", mają ciąże urojone, często na okrągło, a to skutkować może nowotworami sutków lub ropomaciczem. Napatrzyłam się na te kocie nieszczęścia gdy byłam wolontariuszką w Azylu. Często opiekunowie przywozili taką biedną kotkę, bo nie mieli kasy na weta lub nie mogli patrzeć na jej męczarnię. Dlatego w Azylu wszystkie kotki sa wysterylizowane, a kocury wykastrowane (ze względu na znaczenie terenu nieznośnie śmierdzącym moczem)
Wracając do dzików, sprawa jest mniej skomplikowana, bo dziczyca rodzi raz w roku:
Ruja (huczka) przypada na miesiące późno jesienne i zimowe. Ciąża trwa 108-120 dni. Zasadniczym okresem rodzenia młodych jest marzec, kwiecień i maj. Samice przystępują tylko raz w roku do rozrodu. Średnia wielkość miotu dla samic w pierwszym roku życia od 4,1 do 4,3; w drugim roku życia od 5,7 do 5,8 a dla samic starszych 6,5. Okres laktacji trwa około 4 miesięcy. W wieku kilkunastu dni młode poza mlekiem matki zaczynają przyjmować pierwszy pokarm.
źródło: [
www.lowiecki.pl]
Przysmakiem dzików są żołędzie - w ich poszukiwaniu zapuszczały się w odległe lasy, pogłowie dzików zależało od ich urodzaju.
Kiedyś ludzie nie dostarczali dzikom darmowych posiłków w worach porzucanych w lasach, polach i nad brzegami rzek, bo jedzenie się szanowało.
Jakis czas temu czytałam, ze na Mazurach leśnicy zbierają żołędzie, by wyhodować dębowe sadzonki, bo dziki zaczęły głodować i jest nadzieja, że zwierzaki przestaną nawiedzać pola i śmietniki.