"Industrialne obiekty zyskują nowe życie i dają zarobić
Aleksandra Gruszczyńska 2015-12-31
Zamiast straszyć pustkami i niszczeć zostały przemienione w centra kultury, biznesu czy spa. Mowa o postindustrialnych obiektach, które przyciągają tłumy zwiedzających. Chociaż takie inwestycje nie zwracają się w rok czy dwa lata, to docelowo na wielu można zarobić.
Wraz z rozwojem technologii okazało się, że wiele z wybudowanych w XIX i XX wieku zakładów przemysłowych musi zostać zamkniętych. Po rewolucji przemysłowej została jednak przestrzeń i budynki, które można zagospodarować i tchnąć w nie nowe życie. Wiele z takich obiektów zostało już zrewitalizowanych, np. na Śląsku i Pomorzu.
Szlakiem zabytków techniki
W 2006 r. śląski urząd marszałkowski stworzył Szlak Zabytków Techniki (SZT). To 470 km turystyczno-kulturowego szlaku łączącego obiekty związane z kulturą dziedzictwa przemysłowego, pokazujące najważniejsze i najciekawsze pod względem historycznym czy architektonicznym obiekty regionu. Obecnie w skład szlaku wchodzi ich 36, związane są z górnictwem, hutnictwem, kolejami, energetyką, a nawet włókiennictwem czy przemysłem spożywczym.
- Szukaliśmy czegoś, co połączy tradycje przemysłowe z atrakcyjną ofertą turystyczną, która będzie charakterystyczna dla naszego regionu - mówi Adam Hajduga z urzędu marszałkowskiego województwa śląskiego. Przy tworzeniu szlaku urzędnicy czerpali z doświadczeń swoich kolegów z europejskich regionów poprzemysłowych, głównie z Niemiec.
- Nie chcieliśmy przekreślać tego co było, bo bez naszej przeszłości nie byłoby przyszłości - dodaje Hajduga. Co roku urząd marszałkowski dotuje obiekty znajdujące się na szlaku kwotą 300-350 tys. zł. Pieniądze idą na ich utrzymanie, ale także na działania promocyjne, bo szlak zabytków techniki cieszy się coraz większą popularnością. W 2009 r. zabytki techniki znajdujące się na szlaku zwiedziło 460 tys. osób, a w 2014 roku turystów było już 724 tys.
Ofertę turystyczną regionu doceniono także za granicą. W 2010 r. jako jedyny z Europy Środkowej i Wschodniej szlak zabytków techniki dołączył do Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Przemysłowego (European Route of Industrial Heritage - ERIH). W październiku 2010 r. SZT nagrodzony został Złotym Medalem Targów Poznańskich dla najlepszego produktu turystycznego w Polsce. - Gdybyśmy nie zdecydowali o rewitalizacji tych obiektów, po prostu by niszczały, a tak stały się alternatywną atrakcją turystyczną dla zamków czy pałaców, które nie miały tak wielkiego wpływy na życie przeciętnego człowieka co rewolucja przemysłowa i pozostałe po niej zabytki - zaznacza Hajduga.
W obiektach mieszczących się na szlaku zrealizowano już ponad 6 tys. różnego rodzaju wydarzeń kulturalnych. Szlak doczekał się także własnego święta, które od 2012 roku odbywa się w czerwcu i zwane jest Industriadą. W trakcie tego święta szlak odwiedza dziennie 80 tys. osób. Z roku na rok odwiedzający zostawiają na szlaku też coraz więcej pieniędzy. Podczas Industriady w 2014 roku turyści wydali średnio 30 zł na głowę, a rok później o 10 zł więcej.
- Pieniądze zainwestowane w rewitalizację tych obiektów nie zwrócą się w rok czy dwa lata. Ale skoro prywatni przedsiębiorcy decydują się inwestować w poprzemysłowe obiekty, to znaczy, że jest to opłacalne - dodaje Hajduga.
Dochodowy biznes
Przykładem tego, że pieniądze zainwestowane w adaptację przestrzeni i obiektów po dawnych kopalniach czy fabrykach się zwrócą, jest chorzowska Sztygarka. Firma MAP System sp. z o.o. zakupiła obiekty pokopalniane po dawnej kopalni Prezydent w Chorzowie w 1997 r. Przez następne lata prowadzone były tam prace remontowo-budowlane. Początkowo firma była partnerem logistycznym jednej z firm kosmetycznych i wynajmowała zabudowania na terenie dawnej kopalni jako magazyny. Ale dynamiczny rozwój tego rynku w Polsce spowodował, że potrzeby magazynowo-biurowe stawały się coraz większe. Po uruchomieniu nowej bazy logistycznej budynki po dawnej kopalni czekały, aby nadać im inną funkcję.
- Przy adaptacji wszystkich obiektów kierowała nami potrzeba budzenia ducha kopalni, zatopionego i zasypanego setki metrów pod ziemią. Dysponując zabytkowo-industrialnymi budynkami postanowiliśmy zaadaptować je zgodnie z ich poprzednim przeznaczeniem - powiedział nam Michał Wróblewski, właściciel chorzowskiej Sztygarki.
Obecnie Sztygarka to kompleks kulturalno-wypoczynkowy. W przedwojennym kasynie - zwanym również kantyną górniczą i salą zborną - działa dziś restauracja Prezydent oraz sala teatralno-koncertowa. Jest też kawiarnia Pod Wieżą, a w dawnych mieszkaniach sztygarów pokoje gościnne.
- W obiekcie znalazło się również miejsce na centrum urody i rehabilitacji Dotyk Spa. Samodzielny budynek dawnej kopalnianej straży pożarnej został wyremontowany i przystosowany do pełnienia funkcji galerii sztuki i centrum edukacji plastycznej dzieci i młodzieży - dodaje Wróblewski.
Przystosowanie całej przestrzeni do nowych funkcji pochłonęło ok. 4 mln zł, z tego 600 tys. pochodziło z dotacji unijnych, reszta to środki własne właścicieli kompleksu i kredyt. Wynajęcie całego kompleksu, łącznie z terenem wokół Wieży Prezydent, to kwota ok. 9 tys. zł (razem z VAT). W ciągu ostatnich dwóch lat Sztygarkę odwiedziło ponad 120 tys. osób.
- Staramy się łączyć część komercyjną z ofertą czysto kulturalno-artystyczną. Przy tym modelu z oczywistych względów trudno liczyć na szybkie zbilansowanie naszych działań, ale zawsze pozostaje satysfakcja i pewien rodzaj skromnej dumy, że udało nam się dokonać czegoś, co po pierwsze, wymyka się z przyjętych stereotypów, a po drugie, sądząc po pozytywnych opiniach odwiedzających nas gości, trafiło to do ich ciągle zmieniających się potrzeb - zaznacza właściciel kompleksu.
Moda na dawne kopalnie
Kolejnym miastem, które postanowiło zagospodarować nieczynną już kopalnię, jest Wałbrzych. Wygaszenie wałbrzyskiego zagłębia węglowego w latach 90. połączone było z likwidacją istniejących na terenie miasta zakładów (w tym KWK Julia, wcześniej - KWK Thorez). By zapobiec ich degradacji, w 2009 r. władze miasta postanowiły nadać im nową funkcję przy wykorzystaniu unijnych środków.
- Głównym założeniem działań było udostępnienie na nowo byłej kopalni Julia mieszkańcom Wałbrzycha oraz przyjezdnym w charakterze centrum nauki, kultury i sztuki, a także zabezpieczenie istniejących na jej terenie zabytków przemysłu poprzez włączenie ich w strukturę Muzeum Przemysłu i Techniki oraz udostępnienie ich do zwiedzania. Tym samym Stara Kopalnia stała się największym obiektem turystyki poprzemysłowej w Polsce i jednym z największych w Europie - mówi Bogumił Gwoździk, z działu marketingu Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia.
Prace związane z jej rewitalizacją rozpoczęły się w 2014 r., zostały sfinansowane w głównej części z unijnego Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko" oraz budżetu Wałbrzycha. Realizacja całej inwestycji pochłonęła ok. 150 mln zł. Prawie połowa z nich to środki, jakie miasto pozyskało z funduszy zewnętrznych. Po zakończonym procesie rewitalizacji Stara Kopalnia została udostępniona zwiedzającym 9 listopada 2014 r.
- W 2015 r. w wałbrzyskim Centrum Nauki i Sztuki zrealizowano ponad 100 wydarzeń: konferencji, seminariów, szkoleń, koncertów, spektakli czy wernisaży - dodaje Gwoździk. W 2015 r Starą Kopalnię odwiedziło ponad 70 tys. gości.
Odbywają się tam także imprezy komercyjne. Centrum prowadzi też kawiarnię ze sklepem, wynajmuje sale i miejsca noclegowe. Na terenie Starej Kopalni hiphopowa grupa Trzeci Wymiar zrealizowała jeden ze swoich teledysków.
- Dynamiczny rozwój Starej Kopalni spowodował, że dochody z naszej działalności rosną. Dzięki działalności eventowo- promocyjnej Stara Kopalnia na koniec września 2015 roku zarobiła 750 tys. zł - podkreśla Gwoździk.
Łódź też się rewitalizuje
Poprzemysłowe dziedzictwo kulturowe to nie tylko domena Śląska. W Łodzi mieści się wspaniały kompleks kulturalno-edukacyjny EC-1, na terenie dawnej łódzkiej elektrociepłowni, która była czynna aż do 2000 r. Dekadę później miejscy radni podjęli decyzję o rewitalizacji tego miejsca. Kompleks EC-1 mieści się praktycznie w centrum miasta, niedaleko głównego dworca kolejowego. Składa się z trzech części, z czego dwie już działają. Część wschodnia, gdzie mieści się przestrzeń dla wydarzeń kulturalnych, została oddana do użytku w styczniu 2015 r. Część zachodnia to centrum nauki i techniki. W tej właśnie części zwiedzający będą mogli przyjrzeć się np. procesowi tworzenia energii z węgla. Tam też będą mieściły się pokoje gościnne, restauracje i kino 3D. Trzecia część EC-1 (południowy-wschód) to centrum kompleksu, z przestrzenią dla wydarzeń publicznych. To właśnie tu już wkrótce zostanie otwarte miejskie planetarium. - Może pomieścić 110 osób, ale wrześniowe pokazy przedpremierowe, które organizowaliśmy, przyciągnęły ponad 2,5 tys. chętnych, więc pokazów musiało być kilka - mówi Michał Kędzierski zaangażowany w tworzenie EC1.
Do tej pory rewitalizacja EC-1 i jej adaptacja na cele kulturalno-artystyczne kosztowały 265 mln zł (brutto), w tym dofinansowanie ze środków unijnych stanowiło 82 mln zł. Pozostałe środki pochodziły z budżetu miejskiego. Dalsza rewitalizacja zaplanowana jest na lata 2016-20. Wartość każdego z projektów to 20 mln zł brutto, z tego około 13,8 mln zł pochodziło będzie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Kompleks EC- 1 to też oferta komercyjna. Centrum zarabia głównie na wynajmie powierzchni np. hali maszynowej na organizację konferencji czy imprez firmowych. Koszty wahają się w zależności od obiektu. Dla przykładu wynajęcie na cały dzień hali maszynowej to koszt rzędu 25 tys. zł netto, sala konferencyjna - 8 tys. zł netto (cena wraz z obsługą techniczną), a wynajem przestrzeni hali maszyn to wydatek sięgający 12 tys. zł. Reszta przychodów będzie pochodzić ze sprzedaży biletów do planetarium, upominków i gadżetów. Działalność kompleksu dotuje miasto.
- EC-1 może prowadzić działalność komercyjną, ale ze względu na unijną dotację nie może ona przekraczać 5 proc. - zaznacza Kędzierski. I dodaje, że centrum ma być przede wszystkim alternatywą na spędzanie wolnego czasu. - Może zamiast odwiedzać galeria handlowe, w wolnym dniu łodzianie i turyści zajrzą do nas - dodaje.
Pomorze też może
Na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej od 2004 r. działa Centrum Stocznia Gdańska. - Szukaliśmy miejsca, aby zrewitalizować przestrzeń i przywrócić ją publiczności - mówi Michał Torz, prezes zarządu CSG. Spółka wydzierżawiła parter budynku 89a, ok. 2500 m kw., na terenach historycznej Stoczni Gdańskiej oraz ponad 2 hektary terenu przyległego do budynku i placu Solidarności. Obecnie cała przestrzeń CSG dostosowana jest do organizacji imprez plenerowych, np. wystaw i koncertów.
- Centrum gościło też cztery na pięć organizowanych Spotkań Ministerialnych w Gdańsku w ramach Polskiego Przewodnictwa w Radzie UE w 2011 roku - dodaje prezes CSG. Od początku działalności Centrum Stoczni Gdańskiej przewinęło się przez nie - uwzględniając imprezy plenerowe - ponad milion gości.
Prezes Torz nie chce zdradzać, ile pieniędzy pochłonęła rewitalizacja dawnej stoczni ani jakie są koszty jej utrzymania. Podkreśla natomiast, że taki model biznesowy jest trudny i bardzo wymagający. Zaznacza, że obecnie na rynku panuje duża konkurencja i prywatnym przedsiębiorcom coraz trudniej konkurować z podobnymi obiektami dotowanymi z budżetów miejskich lub środków unijnych. Samo CSG nigdy nie korzystało z jakichkolwiek dotacji i wsparcia publicznego."
http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,19415231,industrialne-obiekty-zyskuja-nowe-zycie-i-daja-zarobic.html?utm_source=m.gazeta.pl&utm_medium=testbox&utm_campaign=BizTechImg&disableRedirects=true