Tomasz Zymer
Może być pociąg na Siekierki i stamtąd szybkie autobusy.
Może, ale dyskutowaliśmy kiedyś już dlaczego tak nie będzie.
Wtedy jeszcze była największa od lat moda, żeby promować komunikację zbiorową przez zwiększanie jej podaży i komfortu podróży (więcej linii, lepsza siatka połączeń, więcej pojazdów, więcej kursów, mniej podróżowania na "puszkowaną sardynkę").
ZTM jakiś czas temu zaczął ciąć koszty wg prostej zasady: mniej kursów i połączeń przy dwukrotnie droższych biletach. Chociażby im wepchnąć nie wiem ile pieniędzy, to dogodne połączenie autobusowe na trasie Siekierki-Metro powstanie tylko wtedy jeżeli będzie wyraźna decyzja HGW lub jej przybocznych.
A miało być tak pięknie...
Szybkie autobusy skończyły się chyba gdzieś tak w okolicach 1993-1995 roku i ten czas można już tylko wspominać z sentymentem.
Tomasz Zymer
Można też zrobić to, co proponuje Adam Fularz w wyżej podlinkowanym artykule, którego chyba nikt nie czytał: zebrać pasażerów od Mirkowa po Chylice i Piaseczno i dalej wpuścić cały skład PROSTO DO METRA KABATY. Literalnie do tunelu metra. W Londynie metro na przedmieściach wyjeżdża na powierzchnię i staje się naziemną kolejką SKM-ką - so why not here? Szyny przecież już są (od linii piaseczyńskiej przez Poleczki do stacji Kabaty).
Because... we are in Poland?
Pan Adam pisze ciekawie i nawet sam zauważa, że jego pomysły są nierealne. Regularne połączenie zestawem spalinowy z przejazdem przez tunel średnicowy (po torach dalekobieżnych), a do tego jeszcze przez Centralny!
Oczywiście można wjechać spalinowozem na Centralny i wietrzyć później systemem wentylacyjnym. Tylko to chyba się robi w przypadkach awaryjnych, a nie na połączeniach regularnych z postulowaną częstotliwością 20 minut?
Nie wnikam w ogóle w rozkład PKP PLK i możliwości wprowadzeniach takiej ilości składów na linii radomskiej i średnicowej.
Do STP Kabaty prowadzi tor pojedynczy. Pewnie, że można dobudować mijanki (i system sterowania ruchem), albo i drugi tor. Do tego mijanki na torze PGNiG Termika.
Wszystko teoretycznie można zrobić, ale kto za to zapłaci? Przypomnijmy sobie tylko banalną budowę zapór na przejeździe kolejowym na Mirkowskiej i oburzenie wieloletniego Radnego, że to tyle pieniędzy za dwa szlabany.
Samych takich przejazdów trzeba będzie trochę przebudować, bo przy regularnych połączeniach z taką częstotliwością zaczną się wypadki i kolizje paraliżujące ruch na całej linii. A co dopiero mijanki i system sterowania ruchem.
Do tego p. Adam napisał o opcji składów spalinowo-elektrycznych, albo budowie szyny zasilającej przy torze naziemnym i płotka dla dzieci, zwierząt itp.
Do takiej "trzeciej szyny" (przy torze do metra i na linii do siekierek) potrzebne są jeszcze stacje transformatorowe. A jak z zasilaniem na linii Radomskiej? "Dorobi się", (w garażu?), składane pantografy do istniejących składów metra...? Czy może na linii PKP PLK też "trzecia szyna" i płotek?
Łatwiej już byłoby chyba zorganizować przesiadkę w rejonie STP Kabaty, bo nie wyobrażam sobie, że Metro Warszawskie nagle zainwestuje setki milionów w zakup specjalnych składów.
Wszystkie te pomysły są na równi realne z wybudowaniem naziemnej linii dwutorowej pomiędzy Jeziorną, a STP Kabaty, a wtedy wykorzystać linię PGNiG i z Piaseczna do Warszawy przez Jeziornę. To chyba nawet bardziej realne niż tramwaj wzdłuż Puławskiej. Pod warunkiem, że nie będzie obszarów natura 5-tysięcy i korników pod ochroną w lesie.
Dlaczego w krajach zachodnich można a u nas nie?
Od dwudziestu lat przewija się temat tranzytu towarowego wschód-zachód przez Polskę, który rozjeżdża nasze drogi. Dlaczego nie można ruskich ciężarówek pakować na pociągi na jednej granicy i przewozić do Niemiec? Wtedy nawet nie dałoby się "zabłądzić" i "zgubić" połowy ładunku po drodze.
Tomasz Zymer
W niektórych krajach mają wizję transportu publicznego i ją realizują. U nas się kończy na gadaniu.
U nas wyśmiewa się J. Korwin-Mikke, ale wszyscy decydenci w sprawie transportu publicznego mają podobną opinię, tylko się do tego nie przyznają.
Żeby się do tego nie przyznać, to się gada i dlatego kończy się na gadaniu.
Tomasz Zymer
W roku 1928 moja ciotka - nauczycielka w trzech wiejskich szkołach, we wsiach Chomiczówka, Wawrzyszew i Radiowo - miała sen, że do pracy jechała szybkim tramwajem. Kiedy dotarła rowerem do szkoły na 7 rano, żeby rozpalić w piecu, opowiedziała swój sen gospodyni (szkoła to była salka w prywatnym domu). Oczywiście, śmiechom nie było końca. Tramwaj w Wawrzyszewie! Ależ ta nasza pani profesor ma dziwaczną wyobraźnię...
W podobnej perspektywie czasowej pewnie i my doczekamy tramwaju do Jeziorny. Historia ma szanse się powtórzyć, uwzględniając po drodze "17 września" w nieco zmienionej formie i jakąś umowę cioci Angeli z wujkiem Władimirem.
HGW planuje budowę tramwaju do Wilanowa, ale tym razem chyba wzdłuż Sobieskiego lub Wilanowskiej, a nie Wiertniczej. Może za kilkanaście lat go wybudują. Raczej później niż szybciej.
Gdyby przy Przyczółkowej zostawić rezerwę terenu pod linię i uwzględniać ją przy przebudowie każdego skrzyżowania, budowie węzła drogowego itp., to może kiedyś coś by z tego było. Tylko to jest nierealne, bo na szczeblu decyzyjnym nie istnieje planowanie i koordynacja, a tym bardziej zdrowy rozsądek.