Artek_Bartek
za mało tu dialogu a za duzo populizmu...i to z obu stron...
Arturze, ja się temu dialogowi przysłuchuję od dwóch i pół roku regularnie na posiedzeniach komisji. I nie mam na myśli dialogu z Grupą 16+, bo z anonimami, którzy nigdy do gminy się z niczym nie zwrócili, nie da się prowadzić dialogu. Mam na mysli dialog ze znanymi z imienia i nazwiska właścicielami gruntów z Ciszycy, Dębówki, Piasków itd. A wygląda to mniej więcej tak:
ROLNIK: Ja chcę tylko, żeby mi władze pozwoliły gospodarować. Moja rodzina uprawia tę ziemię od pokoleń i ja też niczego innego nie chcę, tylko ją uprawiać.
RADNY: A co Panu w tym przeszkadza?
ROLNIK: Zrobiliście u nas to niby uzdrowisko i niczego nie mogę pobudować, ani domu, ani chłodni...
RADNY: Nie mógł Pan pobudować, bo nie było planu miejscowego. Teraz plan jest, a jeśli w jakiejś części pana gospodarstwa jeszcze go nie uchwalono, to od ubiegłego roku może Pan występowań o warunki zabudowy i gmina musi je wydać, na podstawie zagospodarowania sąsiednich działek.
ROLNIK: Panie, o jakich warunkach zabudowy Pan mówisz, jak tam szczere pole... Nie ma żadnego sąsiedztwa.
RADNY: Myślałem, że chodzi Panu o zabudowę zagrodową wzdłuż dróg. W planie miejscowym zezwoliliśmy na drugi pas zabudowy, żeby dzieci mogły się pobudować.
ROLNIK: Panie, ja mam wiele hektarów za wałem i co mi z tego? nic mi tam nie wolno zrobić, bo Natura 2000.
RADNY: Natura 2000 jest formą ochrony ponadkrajową, ustanawianą przez wojewodę. Nic to nie ma wspólnego ze strefami uzdrowiska. Poza tym, co Pan by chciał robić za wałem: wykarczować krzaki i wprowadzić uprawy na terenie zalewowym, jak olędrzy? Ale tam zawsze co najmniej raz do roku przyjdzie woda...
ROLNIK: A dlaczego Pan mi będzie mówił, co ja mam robić z moim gruntem? To moje konstytucyjne prawo robić z nim, co mi się podoba. Chciałbym tylko robić to, co moi dziadkowie i rodzice, ale panowie radni nie pozwalacie mi stosować środków ochrony roślin, bo uzdrowisko. A wie PAn, ile środków trzeba użyć na marchewkę, żeby się opłacało?
RADNY: W uzdrowiskach też można używać ponad 500 środków ochrony, Dlaczego Pan chce stosować te najbardziej toksyczne?
ROLNIK: Chcę stosować te, które są skuteczne. Poza tym połowę gruntu mam podtopione i muszę wynajmować robotników do pracy ręcznej, a za to się u nas płaci minimum 15 zł za godzinę. I jak ma mi się produkcja opłacać?
RADNY: A te podtopienia, to z powodu uzdrowiska, czy dlatego, że pana sąsiedzi zasypali i zaorali rowy melioracyjne?
ROLNIK: Proszę się trzymać tematu. Nic już nie wolno nam robić. Trzeba się będzie stąd zabierać. A szkoda, bo my jesteśmy naprawdę przywiązani do naszych gospodarstw, gdyby nam tylko pozwolono je uprawiać...
RADNY: To dlaczego Pan i Pana sąsiedzi zgłosiliście w uwagach do studium całą swoją ziemię do odrolnienia i przeznaczenia na cele budowlane?
ROLNIK: Na przyszłość chcemy mieć mozliwość dysponowania naszą własnością. Ale teraz zabierzcie tylko to uzdrowisko, a będziemy Wam hodować, i marcheweczkę i kapustkę...
RADNY:...świeżo nasączoną fungicydem o dwumiesięcznej karencji.
ROLNIK: Ja otrzymuję dopłatyy unijne i muszę ze wszystkiego się spowiadać inspektorom: co stosuję, kiedy, na co... A jak nie, to zabiorą dopłaty i jeszcze karę wlepią. Więc pan radny nie wie w ogóle, o czym gada.
I tak dalej. Mógłbym jeszcze przez kilka stron podawać argumenty. Więc nie jest tak, że dialogu nie ma, tylko jakoś artyleria niecelna i obie strony się "przestrzeliwują". Gmina nic nie próbuje robić, by rolnikom pomóc się zorganizować, ułatwić zgodną z charakterem gminy produkcję i zbyt. Z kolei właściciele nie reagują na żadne sugestie i propozycje dotyczące planów miejscowych, programów wsparcia zmiany profilu produkcji, wsparcia gminy przy korzystaniu z tych programów. Zamiast tego mają jedną odpowiedź: zabierzcie uzdrowisko, to wszystko się da zrobić. Dodać jednak muszę, że z takim "programem" przychodzi do Rady Miejskiej grupa najwyżej kilkunastu osób. Inni mają zupełnie inne priorytety: kanalizację, drogi, meliorację, komunikację, infrastrukturę na wsi, itp. I ci drudzy stanowią zdecydowaną większość.