m_wisniewski
Nie chodzi mi o tę (z filmiku) technologię naprawy.
Chodzi mi o pokazanie/opisanie jednej, a najlepies 2ch technologii, które przeprowadzone zgodnie z reżimem technologicznym zapewnią właściwy efekt i brak konieczności ciągłego poprawiania osadowienia włazowów.
Tu tak naprawdę nie ma wielkiej filozofii. Rzecz w rzetelnym podejściu do pracy, nadzorze i kilku "drobiazgach".
Najczęściej właz nie może być zamontowany bezpośrednio na pokrywie, czy innym elemencie wieńczącym studnię, a zatem należy od rzędnej nawierzchni w miejscu włazu X odjąć rzędną zwieńczenia studni Y i wysokość korpusu włazu 'z'. Do różnicy r = X-Y-z dobrać jeden lub kombinację kilku pierścieni wyrównujących (np. [
www.sienkiewicz.com.pl] ) tak, żeby łączna wysokość dobranego pierścienia/pierścieni wraz ze spoiną/spoinami była mniejsza o max 2 do 3-4 cm od różnicy 'r' (może być niemal na "0", na kilkumilimetrową spoinę - tak jak na schemacie w linku - jeśli tak da się dobrać wysokości pierścieni do miejscowych warunków, co będzie trudne np. z powodu nierównoległości płaszczyzn pokrywy studni i jezdni)
Pierścienie układa się na cienkiej, równomiernie rozłożonej warstwie zaprawy. Gotowa spoina powinna mieć najlepiej do kilku mm (około 5, im mniej tym lepiej, jej grubość zależy też od jakości/dokładności wykonania pierścieni). Spoiny wypełnione w 100%. Na pierścieniu/pierścieniach układa się warstwę zaprawy montażowej i ustawia korpus włazu licując go z powierzchnią jezdni. Przestrzeń pomiędzy spodem korpusu włazu, a pierścieniem wyrównującym ma być wypełniona w 100% zaprawą montażową.
Proste, prawda?
To teraz gdzie, poza jakością pracy, tkwi problem.
"Zaprawa montażowa", powinna być gotową mieszanką, o niskim skurczu i wysokiej wytrzymałości wczesnej, przeznaczoną do wyrównywania powierzchni pod znaczące obciążenia (np. maszyny, lub wręcz łożyska mostowe itp.).
Pierścienie powinny być łączone najlepiej gotową mieszanką podobnych właściwości, tyle że najlepiej do zastosowania cienkowarstwowego (spoina rzędu 3-5 do 10 mm).
Oczywiście nie trzeba dodawać, że taka zaprawa ma być wymieszana z czystą wodą mieszadłem, a nie ręcznie, szpadlem umazanym w glinie i piasku w wiadrze z wodą z bajorka i nie może być nałożona ręką na brudne podłoże w temperaturze poniżej 0 lub powyżej 30
oC.
Takie gotowe zaprawy wczesną dość wysoką wytrzymałość na ściskanie uzyskują po upływie doby, ale to jest około 25 do 50-60% wytrzymałości docelowej. Na więcej trzeba poczekać około 7 dni, kiedy ta wytrzymałość sięgnie około 70-80%.
Czyli przez ten czas na właz nie najeżdżają koła pojazdów, a szczególnie ciężarówek, autobusów, koła lub gąsienice rozściełacza do asfaltu, ani walce (tym bardziej z włączonymi wibracjami). A jeżeli właz montuje się nierzadko tuż przed zbliżającym się rozściełaczem na kawałkach gruzu, na zwykłą zaprawę cementową, niechlujnie wymieszaną gdzieś obok na trawniku z cementu (najtańszego na składzie, którego jedyną zaletą jest cena i dostępność), parszywej jakości piasku i wody z kałuży... To resztę już znasz.
Czy są zaprawy, które szybciej osiągną żądane parametry? Są. Tylko są wielokrotnie droższe.
Czy można użyć czegoś innego zamiast pierścieni wyrównujących? Można, trzeba tylko dobrać odpowiedni materiał.
Czy można zastosować zwykłą zaprawę cementową? Jeżeli właściwie przygotuje się ją z odpowiedniego cementu i kruszywa, zapewni się jej odpowiednio długi czas wiązania, bez obciążeń, to tak. Najczęściej nikt tyle czekać nie chce lub nie może i nikomu nie chce się odpowiednio przygotować zaprawy.
Tyle
w wielkim skrócie dla standardowego przypadku, bez wdawania się w szczegóły i omawiania robót nawierzchniowych w pobliżu włazu, dla Twojej wiedzy. Zapewniam Cię, że praktycznie nikt nie będzie tak robił, a urzędnicy wszystkich szczebli wyśmieją Cię, prosto w twarz, jak im to zaproponujesz i wymyślą wiele powodów, dla których "się nie da", bo na to wymyślanie mają całe 8 godzin każdego dnia. Oczywiście każdy taki powód urzędniczego "niedasizmu" można łatwo obalić, ale to oni decydują o tym jak te włazy będą montowane, a nie Ty i z czystej przekory, złośliwości i ludzkiego skurwysyństwa nie dadzą Ci satysfakcji i nie będą tego robić jak należy, bo to oni "posiadają odpowiednie doświadczenie, wiedzę i kwalifikacje wymagane na zajmowanym stanowisku" i generalnie to można im naskoczyć na kant... pokrywy włazu.
m_wisniewski
Niestety w specyfikacji nie da się opisać standardu nadzoru nad pracami (trzeba ruszyć się z zza biurka, a raczej być więcej czasu "na inwestycji", niż robić papiery).
To nie jest tylko sprawa ruszenia się zza biurka. Owszem, nadzoru bez patrzenia na ręce nie ma, ale wielu "nadzorujących", patrząc na oczywiste łamanie zasad w ogóle nie reaguje. To już taka mentalność, której nie zmienisz nawet lufą karabinu, bo tak możną ją tylko wyeliminować.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-05-04 00:28 przez czaknoris.