mania
A czy Tomasz Zymer zapytał dyrekcję szkoły czy / dlaczego nie chciała się zgodzić na postawienie na terenie szkoły punktu pomiarowego, choć podobno później chciała, ale już było po ptokach. Może następnym razem, gdy gmina podpisze umowę z firmą z Sosnowca na cd. badań...
To jest prywatna szkoła na prywatnym terenie kupionym niedawno za ciężkie miliony od starostwa (Skarbu Państwa). Właściciel może robić, co chce. Oczywiście dyrektorka dzwoniła do mnie i pytała o zdanie dzień wcześniej. Co jej powiedziałem? Że jednorazowe (wtedy jeszcze sądziłem, że dwukrotne) badanie 24-godzinne może wykazać tylko dwie rzeczy:
- albo zakład nie będzie działał, lub wiatr będzie z zachodu, co bardzo prawdopodobne - i wtedy badanie wykaże na 90%, że wszyściutko jest w porządku (szkoła jest dobrze wietrzona) i że wytwórnia może tam dalej działać przez następne dziesięciolecia;
- albo zakład będzie działał i wiatr będzie ze wschodu / północnego wschodu. Wtedy publikacja wyników takiego 1-2 krotnego badania może spowodować panikę wśród rodziców i koniec 22-letniej historii jednej z najstarszych i najbardziej innowacyjnych szkół prywatnych w kraju. Natomiast samej wytwórni wyniki takich jednorazowych badań nic nie zaszkodzą, ponieważ, jak słusznie napisał Hammer, są one z punktu widzenia przepisów kompletnie niemiarodajne (dla udowodnienia rzeczywistej szkodliwości lub jej braku niezbędne byłyby badania długookresowe, powtarzane). Nie będą też takie niemiarodajne i niereprezentatywne wyniki do niczego obligować władz samorządowych, nawet w sensie "etycznym". Świetny sposób na pozbycie się niezwykle kłopotliwej placówki spod nosa zaprzyjaźnionej firmy. A o rzeczywistym oddziaływaniu zakładu w dalszym ciągu nie będzie wiadomo niczego konkretnego.
Jak wynika z powyższego wywodu, logiczne było, że zarówno wynik pozytywny (poziomu emisji), jak i negatywny tej jednodniowej (sądziłem, że dwudniowej)
nieodpowiedzialnej i kosztownej szopki za pieniądze podatników mógł zaszkodzić szkole, a w żaden sposób nie przyczyniłby się do rozwiązania problemu społecznego, jakim jest funkcjonowanie tego zakładu w tym miejscu. Ergo, decyzja władz szkoły o odmowie udziału w szopce była słuszna i logiczna. Choć nie ja ją podjąłem, uważam ją za głęboko uzasadnioną. Skoro urząd nie zamierza pomóc mieszkańcom i rodzicom, przynajmniej nie pozwólmy mu szkodzić. I tak bardzo prawdopodobne, że władza wykorzysta tę sytuację do próby zaszkodzenia szkole za pośrednictwem mediów.
Jeśli kiedyś NORMALNA WŁADZA FAKTYCZNIE REPREZENTUJĄCA MIESZKAŃCÓW I ICH DOBRO zechce przeprowadzić badania długookresowe w sposób miarodajny i dający podstawy do kluczowych decyzji, szkoła z pewnością przyjmie takie działania z otwartymi ramionami.
Jedynym uzasadnionym badaniem na terenie szkoły byłoby takie, które dawałoby naukowe i prawne podstawy do wyciągnięcia wiarygodnych wniosków na temat oddziaływania zakładu, a zatem także - do efektywnych działań gminy lub ich zaniechania. To 24-godzinne badanie w szkołach takich podstaw nie stworzy. Mają też się niezależnie odbyć badania tygodniowe w ośmiu punktach, więc, jak ktoś tu słusznie zauważył, wyłączenie tamtego jednego pseudodziałania nie będzie miało istotnego wpływu na końcowy zbiór danych.