Ludzie to nawet przestają o tym mówić, bo:
- po co mówić, jak nikt nie słucha (tu decydent), a jak ktoś krzyczy to od razu wichrzyciel
a przez brak odpowiedniej reakcji,
- problem powszednieje,
a powszechność zjawiska powoduje, że
- nos przyzwyczaja sie do smrodu i w wielu przypadkach przestaje być powszechnie wyczuwalny,
Z resztą, człowiek obecnie nie lubi zajmować się śmiercią, nie znosi mówienia o chorobach, tym bardziej o swoich (nawet domniemanych i możliwych). Ten rak, w przekonaniu ludzi jest zawsze u kogoś, tam gdzies daleko, a nigdy u mnie w pokoju, u mnie w domu.

Problemu nie ma? Jak to? To nie bałwan dotknięty odwilżą - był i zniknął, gdy w rzeczywistości nic się nie zmieniło? Problem jest i to poważny. NARAŻAMY, PRZEZ GŁUPIE DECYZJE NIE TYLKO NAS STARYCH, ALE CAŁE RZESZE MŁODEGO POKOLENIA. A cóż to za absurd, a gdzie tak jest, żeby w takich okolicznościach i otoczeniu powstał taki zakład. To nie Polska zła, to ludzie, którzy tu mieszkają, a ktorzy związani są strachem proceduralnym, podległości wobec silniejszego, może łapówkarskim , czy po prostu zwykłym grzechem zanidbania i głupotą.

Czy ja się dziwię Burmistrzowi? Pewnie trochę tak - mam może zbyt wyidealizowany obraz człowieka stanu, polityka dla ludzi. Jednak rozumiem, to śmierdzący (dosłownie), a bardzo niewdzięczny temat.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-11-27 19:39 przez AK.

AK, jesteś wielkim idealistą. Ja nim nie byłem nigdy, a trzy lata radnowania w naszej gminie wyostrzyło mój zmysł obserwacji. W światku samorządowym zdecydowana większość uczestników spektaklu władzy nie ma jasno i czytelnie wyrobionych priorytetów i postaw. Niestety zwykle tańczą tak, jak im orkiestra zagra. Jednego dnia przyjdą mieszkańcy, zrobią raban, tysiąc osób podpisze petycję czy przyjedzie pani z telewizji zrobić program - i mamy głosowanie niemal jednogłośnie na tak. A za dwa dni, kiedy tamtej grupy nacisku chwilowo zabraknie, albo przyjdzie ktoś inny ze sprytną argumentacją - niemal dokładnie ta sama grupa ludzi zagłosuje na nie. Jeśli do tego dodać fakt, że grzechem radnych, w tym także moim własnym, jest niedostateczna znajomość prawa, przepisów i procedur - to osoba sprytna i chłodno kalkulująca, taka, jak pani wiceburmistrz Dorota Gadomska, również nierzadko panowie burmistrz i wiceburmistrz są w stanie bardzo zgrabnie "ustawić" i "nastroić" Radę tak, by przyjęła ich interpretację rzeczywistości za swoją własną. I nie będzie łatwo udowodnić, że była to manipulacja. Niektórzy mogą taką postawę nazwać giętkością i otwartością na argumenty - a ja to nazywam ucieczką od odpowiedzialności za własne decyzje.

Jakie są efekty takich rządów kurków na kościele? Ano takie, że póki jest realny nacisk z zewnątrz, to jest sprawa, a jak nacisku chwilowo zabraknie, to sprawy nie ma. Dziś przyszedł na sesję pan Wojciech Miętusiewicz w TMPiZK i apelował o referendum w sprawie rozwiązania kwestii tak potocznie zwanej "asfalciarni". Radni odwracali wzrok, a później nikt nawet się nie zająknął o tym temacie, nawet w rozmowach kuluarowych. Temat drogi, śliski i na dzień dzisiejszy "niewyborczy". Cztery lata temu sprawa się miała zupełnie inaczej - jak tylko zaczęła się wrzawa medialna i wielkie protesty, to obecny pan wiceburmistrz Ryszard Machałek na kolanie pisał projekt uchwały o zmianie planu miejscowego Mirkowa, organizowano jakieś "okrągłe stoły", a pan starosta mówił - ja to zaraz mieszkańcom załatwię. Za miesiąc - za dzień - za chwilę, tylko apeluję o spokój, tak aby powstał odpowiedni klimat dla rozwiązania problemu. Spokój jest idealny - od lata 2009 - i co nam z tego przyszło? Nie napiszę, bo nie chcę być wulgarny. Pan burmistrz opowiada jakieś głodne kawałki o jakimś spotkaniu u wojewody i starosty parę lat temu, na którym mimochodem wspomniano, że temat działek zastępczych w zasadzie nadal istnieje - bez żadnych konkretów, żadnych ustaleń - i to miał być dowód, że "bądźcie obywatele spokojni, władza działa". Otóż władza nie działa, nie ma zamiaru działać i nie zadziała, dopóki nie będzie miała pistoletu przy skroni w postaci zmasowanej wspólnej kampanii NGOs, wielu różnych środowisk i tzw. "zwykłych" mieszkańców.

Naprawdę proponuję nie liczyć na jakiekolwiek względy społeczne, na troskę o dzieci i młodzież, o walory uzdrowiskowe. Nie w tym środowisku, nie w tym kraju, nie w tym pokoleniu. Jeśli będziemy się potrafili zorganizować i sprawnie, mądrze, wspólnie zadziałać jako mieszkańcy - jest szansa na postęp w tej i innych sprawach, jak tego dowodzą liczne przykłady z tej kadencji: sprawa zakładu ręcznego przetwarzania ZSEE, sali gimnastycznej dla Opaczy, skateparku i wiele innych. A jeśli będziemy spać i czekać na dobrą wolę rządzących - mamy szansę co najwyżej obudzić się po raz kolejny z ręką w nocniku. Taki mam ogląd sytuacji po trzech latach codziennego czynnej pracy w samorządzie lokalnym.

Ja w każdym razie nie pomstuję, nie zniechęcam się, buduję nowy front dla załatwienia sprawy. W przyszłym roku się okaże, jaki wpływ wiatr od Mirkowa ma na kształt samorządu lokalnego.

słusznie prawisz...choć jednocześnie jest to wszystko dość smutne...
jeśli radni nie chcą to zdaje się inicjatywę wystąpienia z wnioskiem o referendum posiada grupa 15 mieszkańców, których poprze w postaci podpisu pod wnioskiem 10 % uprawnionych do głosowania...a można by to zgrać tak, by referendum odbyło się razem z przyszłorocznymi wyborami co obniżyłob koszty i zagwarantowałoby (frekwencja) ważność takiego referendum (zakładając, że taki warunek występuje w sprawie nie związanej z samoopodatkowaniem mieszkańców bądź odwołaniem burmistrza...)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-11-28 10:27 przez Artek_Bartek.

wczoraj smród wieczorem w oklicach stawu w Mirkowie, dziś ten sam smród na Jaworskiego oraz na Mirkowskiej na wysokości od osiedla do "Cyrku".

Ciekawie pan burmistrz potraktował 4 czerwca temat tzw. „asfalciarni” oświadczając radnym, że możemy być zmuszeni do uchwalenia osobnego planu miejscowego tylko dla terenów Metsy i Konstansu. To oznacza, że inwestorzy dostaną, czego aktualnie chcą (w ramach starego studium uwarunkowań, a zatem na 90% bez logistyki i "usług nieuciążliwych" się nie obędzie), a produkcja przemysłowa obok dwóch szkół i trzeciej w budowie pozostanie też tak jak jest.

W tej kadencji na pewno nie dostaniemy planu pofabrycznej części Mirkowa do uchwalenia. Być może tylko plan samego osiedla (na zachód od Mirkowskiej).

Radnym jest dość łatwo wyperswadować, że jakieś posunięcie czy uchwała jest koniecznością. Dziś np. "musimy" uchwalić Program Ochrony Środowiska (w osobnym wątku dałem linki do jego analizy) bo inaczej rzekomo nie dostaniemy pożyczki na kanalizację. Czy to "musimy" jest prawdą nie jest wcale pewne, ale który z radnych zagłosuje przeciw wiedząc, że od tego mogą zależeć środki niezbędne na wod.-kan.? Bardzo często dopiero po fakcie okazuje się, że jakieś "arcyistotne" argumenty Urzędu były w istocie grubymi nićmi szyte.

Przed óśmą na Mirkowskiej ponownie swąd "uroczy"

ale który z radnych zagłosuje przeciw wiedząc, że od tego mogą zależeć środki niezbędne na wod.-kan.?

A to każdy bierze na słowo? Nie da się tego w prosty sposób zweryfikować? Burmistrz załączył stosowną opinię prawną?

Przykro mi to mówić ale jeżeli Burmistrz pracując przed swoją kadencją na Mirkowskiej nie widział/ czuł co jest na działce obok to nie widzę możliwości by uznał teraz, że to jest problem.

Koniec Asfalciarni - [glos.megiteam.pl] tylko szkoda że nie w Mirkowie



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-06-13 14:55 przez jacekkk.

Oj Jacku, a już podskoczyłem z radości, by zaraz szybko z hukiem spaść, kiedy to moje oczy dobiegły do "(...) szkoda, że nie w Mirkowie"

Jak to gdzie tamci się przeniosą??? !!!! A to już my wolnych działek za stadionem nie mamy U nas szybko dostaną decyzje środowiskową i jeszcze będą mogli liczyć na zlecenia z powiatu



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-06-15 00:49 przez AK.

Tam 5 lat walczyli by nie uruchomili...u nas uruchomili i zdaje sie, że znacznie wcześniej niż 5 lat temu....

Kolejna osoba zatrzymana ws. podsłuchów to przedsiębiorca Marek Falenta

A jak donosi dziennik.pl zarządzono przeszukanie jego domu w "Konstancinie" pytanie tym naszym, czy tym łódzkim.

Właścicielem wytwórni mas bitumicznych jest firma: Fal-Bruk S.J. Bogdan Falenta, Barbara Falenta, Zenon Falenta. Zbieżność nazwisk z Markiem Falentą może być całkiem przypadkowa: wiele spośród najbogatszych osób w Polsce mieszka w Konstancinie.

Wczoraj pan Burmistrz Kazimierz Jańczuk odniósł się na posiedzeniu Komisji Ładu RM publicznie do sprawy kontroli WIOŚ, która zimą przekazała Urzędowi Gminy pismo z informacją, iż na terenie wytwórni mas nielegalnie składowane są bardzo duże ilości kruszywa pochodzącego z remontowanych dróg. Komisja gminna, której przewodniczyła p. Wiceburmistrz Gadomska wizytowała wytwórnię w związku z tym pismem. Stwierdziła, że na terenie zakładu "panuje ład i porządek". Do nielegalnego składowania kruszyw się nie odniesiono, czyli naruszenia prawa nie stwierdzono. Hałdy kruszywa są co prawda znakomicie widoczne z terenu budowy szkoły amerykańskiej oraz okolic parkingu przy boiskach Orlik. Jeśli akurat mamy trochę wiatru, to na wymienionym terenie (także sportowym) pojawia się znaczne zapylenie, choć nie da się stwierdzić "na oko", że pochodzi ono akurat z tych hałd. Równie dobrze może być związane z działalnością innych zakładów w sąsiedztwie.

Mam w związku z tym dwa pytania:
1) do kogo można się poskarżyć na bezczynność gminy w tej sprawie, bo WIOŚ odsyła ze skargą z powrotem do gminy;
2) kiedy mieszkańcy nakłonią pana Burmistrza Jańczuka do zmiany na stanowisku zastępcy burmistrza, bo działania tej Pani stają się już słynne na niemal całą Polskę.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-06-24 12:57 przez Tomasz Zymer.

Tomasz Zymer
Wczoraj pan Burmistrz Kazimierz Jańczuk odniósł się na posiedzeniu Komisji Ładu RM publicznie do sprawy kontroli WIOŚ, która zimą przekazała Urzędowi Gminy pismo z informacją, iż na terenie wytwórni mas nielegalnie składowane są bardzo duże ilości kruszywa pochodzącego z remontowanych dróg.

W tym piśmie jest odesłanie do konkretnych przepisów, które zdaniem WIOŚ zostały złamane poprzez składowanie tych kruszyw? Czy WIOŚ zakwalifikował (określił) składowany materiał np. jako odpad lub surowiec do produkcji?

Tomasz Zymer
Komisja gminna, której przewodniczyła p. Wiceburmistrz Gadomska wizytowała wytwórnię w związku z tym pismem. Stwierdziła, że na terenie zakładu "panuje ład i porządek". Do nielegalnego składowania kruszyw się nie odniesiono, czyli naruszenia prawa nie stwierdzono.

W jakim trybie (na jakiej podstawie prawnej) była prowadzona ta "kontrola"? Czy zakończyła się wydaniem jakiejś decyzji, postanowienia?

Tomasz Zymer
1) do kogo można się poskarżyć na bezczynność gminy w tej sprawie, bo WIOŚ odsyła ze skargą z powrotem do gminy;

Skarga na burmistrza to chyba i tak tylko do Rady Miejskiej... a tymi skargami (nawet rozpatrzonymi na korzyść skarżącego), to można sobie podetrzeć...

Tomasz Zymer
2) kiedy mieszkańcy nakłonią pana Burmistrza Jańczuka do zmiany na stanowisku zastępcy burmistrza, bo działania tej Pani stają się już słynne na niemal całą Polskę.

To chyba również pytanie retoryczne. Nie wiem czy zmiany będą dotyczyły tej Pani, bo jest przecież "wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie". No chyba, że sama zrezygnuje...
Jeżeli już dojdzie do zmiany, to chyba na stanowisku drugiego (czy pierwszego) zastępcy?
Jedyne co mieszkańcy mogą zrobić, to zmienić Burmistrza. Wtedy jest większa szansa, że zmienią się i zastępcy... .



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-06-24 13:25 przez czaknoris.

Skarga do komisji rewizyjnej, albo do NIK, skoro WIOŚ się wykręca.

Orzeczenia Komisji Rewizyjnej RM nie mają żadnej mocy prawnej i żadnego przełożenia na działania Urzędu. Jest to sztuka dla sztuki. Co do NIKu - a z jakim uzasadnieniem? Że nie podobają mi się wyniki gminnej kontroli w zakładzie? Przecież to w ogóle nie jest ich strefa działania. Śmiechu warte.

Zrobię co innego. Opiszę wspaniały nowy plan miejscowy dla Mirkowa (domki jednorodzinne, magazyny i produkcja, "usługi nieuciążliwe" i "zakłady rzemieślnicze z zapleczem w postaci składów" - jeden wielki groch z kapustą, a wszystko to dokładnie na tym samym terenie, do wyboru do koloru), Opiszę działania gminy w sprawie wytwórni mas w tej kadencji (czyli żadne - poza pozwoleniem na budowę drogi i tą ostatnią "kontrolą"). Opiszę, jak gmina traktuje środowisko naturalne na własnych działkach (będę miał zapewne wyniki oficjalnych kontroli) - i przekażę to wszystkim osobom, do których mam kontakt z czasów walki o przeniesienie "asfalciarni" i o strefy uzdrowiska. W sumie na oko ponad 2 tysiące adresów email lub pocztowych oraz numerów telefonów. Takie krótkie streszczenie przed wyborami. Do listopada zdążę.

Na poniedziałkowej komisji w sprawie planów zagospodarowania Mirkowa padły pewne sformułowania dotyczące asfalciarni ze strony przedstawicielki UMiG:

1/ asfalciarnia działa na podstawie zgodnych z prawem pozwoleń (na budowę i działanie - potwierdzone wyrokami odpowiednich sądów)

2/ asfalciarnia nie ma pieniędzy na przeprowadzenie badań (dot. emisji szkodliwych substancji, czy też innych badań).

3/ v-ce burmistrz Gadomska przeprowadziła kontrolę dot. zastrzeżeń WIOŚ (n/t składowania odpadów - destruktu z ulic) i nie stwierdziła żadnych uchybień - "ład i porządek "( o czym pisał wyżej p.T.Zymer).

Może warto sobie uświadomić wreszcie, że nasz UMiG nie widzi problemu asfalciarni.
Pomimo deklaracji burmistrza Jańczuka, wówczas, gdy był kandydatem (2010r.) oraz starosty Dąbka (na tym samym spotkaniu), że jak tylko gmina uchwali nowe plany zagospodarowania, to asfalciarnia zniknie z uzdrowiska ... do dziś nic, ale to nic kompletnie nie zrobiono!!!

Plany zagospodarowania są na etapie wstępnym (od 4 lat), a starosta nic nie musi robić, bo ich (planów) nie zmieniono.

Sprawa czysta ... jak łza!!!

Hesiu-Melu - korekta odnośnie Twojego punktu 2: to WIOŚ twierdzi (ponoć, zdaniem p. wiceburmistrz Gadomskiej), że nie ma potrzeby przeprowadzać kosztownych badań emisji ponownie, ponieważ od wiosny 2009 nie zaistniały przesłanki świadczące, jakoby cokolwiek w tej kwestii się zmieniło.

Dziś nieco trudno mi zebrać myśli, bo się na zakończenie roku szkolnego intensywnie nawąchałem olejków szkolnych w szkole przy Mirkowskiej. Z WIOSiem jeszcze raz spróbuję, ale raczej nic to nie da. Stawiam na te ponad dwa tysiące lokalnych kontaktów i adresów, na które przekażę informacje o bieżącym stanie spraw. To może spowodować, że ta - i kilka innych, ważniejszych kwestii (zagospodarowanie terenu po papierni, sprawa upadku uzdrowiska, ochrona środowiska w gminie) - mogą stać się tematami wyborczymi. I wtedy pan burmistrz, a może i pan starosta, mogą zechcieć "porozmawiać ponownie"