harmattan
Tomasz Zymer
Ceny wynajmu domów z podanego linku: są rzeczywiście ok. dwukrotnie wyższe, niż np. w Jeziornie lub Bielawie, ale chodzi tu o letniskowe miejscowości na Florydzie.
... i których z całą pewnością nie wynajmuje żaden zamiatacz ulic czy postrzygacz trawników.
Przedwczoraj w kontekście mieszkania w amerykańskim "mobile home" polecałem film Herzoga
Stroszek. Dziś w kontekście wakacji na Florydzie i kogo na nie stać polecam inny znakomity film -
Nocny kowboj Johna Schlesingera. Te dwa filmy są moim ulubionym podsumowaniem "amerykańskiego snu".
Nie wiem, czy te porównania z Ameryką mają sens. Jesteśmy małym miasteczkiem koło zrównanej po powstaniu z ziemią środkowoeuropejskiej stolicy. W tym miasteczku przedwojenne wille finansowej i intelektualnej elity zostały zasiedlone tłumem uchodźców ze zrujnowanej Warszawy i z innych regionów Polski. To zjawisko komunistyczne władze utrzymywały w ryzach za pomocą nakazów na pokój, na kąt w kuchni, na kawałek podłogi. W letnich domach nieprzystosowanych do całorocznej eksploatacji, zbudowanych pierwotnie jako letniska dla kilkorga członków rodziny przemysłowca plus służba, mieszkało teraz po 15 i więcej rodzin, grodząc salony wzdłuż, wszerz i w poprzek. Przez 50 lat nakłady władz na te zawłaszczone wille były dramatycznie małe, a po zmianie ustroju - jeszcze spadły. Teraz część z tych willi jest do wykwaterowania, bo odzyskali je dawni właściciele i wykorzystują rozmaite sztuczki, żeby pozbyć się lokatorów; część trzeba wykwaterować, bo się walą, a inne - bo gmina chce je sprzedać. Skutki są takie, że całej ogromnej grupie ludzi - inteligencji, pracowników służby zdrowia, pracowników fizycznych i innych - którzy wywalczyli kiedyś nakaz na pokoik w resztkach przedwojennego kurortu - trzeba teraz poszukać innych mieszkań. Jest to spadek obecnych władz po komunie i po 23 latach braku inwestycji, koncepcji i pomyślunku już w wolnej Rzeczpospolitej.
Jak ta sytuacja ma się do amerykańskiej, czy nawet niemieckiej? Jak się ma do boomu mieszkaniowego w Stanach po II wojnie światowej i do boomu w Niemczech wywołanego planem Marshalla? Moim zdaniem nijak się nie ma. Przejedliśmy naszej babci domek nie taki znowu mały i teraz po prostu budzimy się z ręką w nocniku, szukając prowizorycznych rozwiązań, co jest specjalnością naszej nowej demokracji.
Powiedzcie Państwo jeszcze, gdzie konkretnie te osiedla biedoty kontenerowej miałyby powstać w mieście, gdzie płaci się 400-600 zł za metr kwadratowy gruntu budowlanego i jaki wpływ te slumsy miałyby wywrzeć na życie społeczne w mieście. Byt kształtuje świadomość, tymczasowość kształtuje stosunek do otoczenia, a jaki stosunek mają Amerykanie do "trailer park trash", warto poczytać w amerykańskiej prasie. Mieszkam bardzo blisko osiedla Porąbka i często przyglądam się jego bardzo osobnemu życiu, odrębnemu kolorytowi, który trochę mi przypomina znane mi z dzieciństwa i młodości życie na starej Pradze, a trochę - w zniszczonych pożydowskich centrach małych miasteczek w środkowej Polsce. Mimo wielu nocnych burd, ma to swój klimat i jakoś po tylu latach Porąbka koegzystuje ze swoim willowo-jednorodzinnym otoczeniem, też zresztą obfitującym w ogromne kontrasty od domków biedoty po ogromne rezydencje. Niestety nie bardzo mogę sobie wyobrazić koegzystencję z obrazem nowoczesnego podstołecznego uzdrowiska jakichś kontenerowych slumsów - a takich kontenerów trzeba by postawić kilkadziesiąt. Mają Państwo jakieś konkretne gminne działki na myśli - Plac Sportowy, rejon Cegielni Oborskiej koło Elsamu, a może - Pułaskiego 4? Wszędzie tam działeczka pod jednym kontenerem kosztowałaby w granicach 80 tysięcy złotych zakładając maksymalne zagęszczenie, do tego koszt budowy pełnej infrastruktury i samego kontenera, razem - wypada pewnie taniej, niż koszt 50-metrowego mieszkania, ale pozostaje pytanie o trwałość i koszty konserwacji. Proszę o sugestie. Póki co sądzę, że miejsca na kontenery w mieście KJ raczej nie ma, a alternatywą dla wysiedlania jest gruntowny remont zabytkowych willi i budynków, na który obecnie gminy także nie stać. Chyba, że zachęcimy inwestorów wnoszących naprawdę znaczące podatki, takich, jak PSE. Nie mam na myśli drobnego przemysłu, bo jakie te firmy płacą u nas w gminie podatki, to właśnie niedawno się dowiedzieliśmy.
Zmieniany 4 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-02-25 23:01 przez Tomasz Zymer.