szczerze mówiąc nie widzę nic śmiesznego w tym tekście z kartki...
dawno temu w ten sposób można było naprawiać szczęki hamulcowe..

nie wiem czy tylko ja zauwazylem przyplyw kartek reklamowych na drzewach w Kcinie czyzby efekt uchwaly

Myślę, że można odmawiać zdejmowania z płotów tablic i szyldów o legalnie działajacych firmach i rodzaju ich działalności na terenie Konstancina. Uchwała dotyczy zakazu wywieszania, a nie nakazu zdejmowania. Fundamentalna zasada - prawo nie działa wstecz.
Brak interpretacji pojęcia "reklama" bezpośrednio w uchwale jest jak broń obosieczna. Z jednej strony pozwala gminie nakazywać zdejmowanie szyldów informacyjnych firm, a z drugiej strony pozwala nam odmawiać ich zdjęcia nie zgadzając się z prywatną, a nie oficjalną interpretacją urzędników.
Odmówiłem zdjęcia szyldu i spokojnie czekam na wyroki sądów kolejnych instancji.
Ani ja, ani urzędnicy nie jesteśmy alfą i omegą, niech więc sąd rozstrzygnie.
A swoją drogą patrząc po zainteresowaniu tematem, sprawa nie jest ani mała, ani błaha. Rośnie rzesza obywateli niezadowolonych, że ich reprezentanci wypełniają swój mandat wbrew woli mieszkańców. Spora ilość mikro i małych przedsiębiorców pomnożona przez ich rodziny oraz pracowników tych firm, stanowi znaczną część elektoratu wyborczego. Bo oczywiście pracownicy poinformowani, że są zwalniani z powodu zmniejszajacych się obrotów, co jest związane z utrudnieniami w możliwości dotarcia do potencjalnych klientów, również będą po stronie pracodawców.
Wg. lokalnej gazety "Nasz Konstancin" , 83% ankietowanych mieszkańców gminy uważa, że nie ma żadnej możliwości podjęcia pracy na terenie Konstancina.
Jeżeli jest to jakaś nowatorska metoda zwalczania bezrobocia, to nie rozumiem jej.

Miałem w tym roku okazję odwiedzić kilka uzdrowisk w Niemczech. Szyldy firm oczywiście są, ale ich format (ok. 50 x 80 cm w ścisłych centrach, większy w strefie okalającej) oraz materiał są ujednolicone. Nie ma natomiast problemu z postawieniem tabliczki przy płocie lub zawieszeniem jej na murze (z wyjątkiem obiektów historycznych). Są dwie możliwości: albo rozsądny kompromis w ramach już podjętej uchwały, albo - nowelizacja tejże uchwały. Co do miejsc pracy - nie ulega wątpliwości, że, o ile tylko rodzaj działalności nie koliduje z funkcją uzdrowiskową i charakterem miejscowości, to miejsca pracy są priorytetem, a nie - co wisi na płocie.

spoko

Rośnie rzesza obywateli niezadowolonych, że ich reprezentanci wypełniają swój mandat wbrew woli mieszkańców. Spora ilość mikro i małych przedsiębiorców pomnożona przez ich rodziny oraz pracowników tych firm, stanowi znaczną część elektoratu wyborczego. Bo oczywiście pracownicy poinformowani, że są zwalniani z powodu zmniejszajacych się obrotów, co jest związane z utrudnieniami w możliwości dotarcia do potencjalnych klientów, również będą po stronie pracodawców.
Wg. lokalnej gazety "Nasz Konstancin" , 83% ankietowanych mieszkańców gminy uważa, że nie ma żadnej możliwości podjęcia pracy na terenie Konstancina.
Jeżeli jest to jakaś nowatorska metoda zwalczania bezrobocia, to nie rozumiem jej.

A to już czysta manipulacja!
Czy ktokolwiek został zwolniony z pracy w Kcinie z powodu ograniczenia powierzchni reklamowej na terenie miejsca, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza?

Przecież wszędzie w uzdrowisku można wieszać reklamy dotyczące działalności prowadzonej na terenie własnej posesji.

Mam wrażenie, że najgłośniej protestują ci, którzy dotychczas zgarniali kasę za wykorzystywanie własnego ogrodzenia czy terenu posesji, jako miejsce zarobkowania (na cudze reklamy).

Te płachty wiszące na ogrodzeniach, te naćkane tablice reklamowe - należą, mam nadzieję, do takiej samej przeszłości, jak jeszcze kilka lat temu szczęki handlowe stojące w dowolnych miejscach na ulicach miast.

Jest mnóstwo możliwości reklamowania własnej działalności, to co robiono w Kcinie - to najprymitywniejsza forma.

Nigdzie w przepisach prawa nie jest napisane, że ogrodzenia posesji, czy też teren posesji może być wykorzystywany jako miejsce na umieszczanie reklamy, a "zasiedzenie płachty reklamowej " na własnym płocie chyba nie będzie argumentem dla sądu.

Dziękuję Panu Radnemu za zabranie głosu. Jedyny przedstawiciel Rady, który otwarcie ma coś rozsądnego do powiedzenia w tej sprawie.
Szyldy na mojej posesji mają właśnie zbliżone do sugerowanych rozmiary i dotyczą działalności na posesji na której są przyczepione. Wykonane są z metalu, schludne, utrzymane w czystości.

Cytując Panią Hesię - Melę:

"Przecież wszędzie w uzdrowisku można wieszać reklamy dotyczące działalności prowadzonej na terenie własnej posesji."

Czy prowadzi Pani działalność gospodarczą? Czy już spotkała się Pani ze Strażą Miejską? Mam wrażenie, że nie.

Straż Miejska wykonując uchwałę dotyczącą reklam każe zdejmować wszystko, niezależnie czy jest to szyld informacyjny firmy, reklama sprzedawanego produktu, czy jak Panie nazywacie to "powiewająca szmata". Niezależnie od tego, czy jest powieszona w celach zarobkowych, jako wynajęcie kawałka płotu, czy jest to informacja na własnym ogrodzeniu, na terenie własnej posesji i o własnej prowadzonej na niej działalności gospodarczej. Mnie dotyczy ten drugi przypadek.
Złote rady, żeby poszukiwać usługodawców w internecie, albo w Panoramie Firm nie dotyczą tzw.usług impulsowych jak np. sklepy spożywcze, apteki, restauracje, itp.
Przecież po przejechaniu 10m za punkt, myślę sobie " A kupię w następnym."

Na podstawie wypowiedzi Pani Hesi-Meli, myślę, że nie mieści się jej w głowie, żeby wywieszając na płocie napis np. "Sprzedam tę posesję 1500m." popełnia się wykroczenie podlegajace karze. Mnie się to też nie mieściło w głowie do czasu pierwszej wizyty Straży Miejskiej nakazującej zdjąć mi szyldy informacyjne dot. legalnie działąjącej firmy.

W kwestii pracowników - cytując Panią "A to już czysta manipulacja ! "
Przecież jeżeli zdejmę szyldy, albo przewieszę w głąb posesji na elewację gdzie nie będą widoczne, to w konsekwencji spadną mi obroty. Nie będę miał na pensje, zwolnię pracowników i sam stanę do obsługi.

Nasza determinacja o utrzymanie szyldów informacyjnych o firmach na płotach to nie jest działanie mająca na celu udowodnienie panu Burmistrzowi i Radzie Miejskiej kto ma rację, ale jest to dążenie do zapewnienia godziwego bytu naszym rodzinom. Może ktoś z Państwa podpowie mi co zrekompensuje mi utratę potencjalnych klientów i pomoże w utrzymaniu wielodzietnej rodziny.

Reasumując, Pani Hesiu-Melu, nie wywieszam cudzych reklam, a moje szyldy to nie są obdrapane płachty i nie biorę za to grubej kasy.

Z poważaniem,
Spoko

Można to podsumować - najpierw przyszła zaraza w postaci epidemii płacht reklamowych.

Teraz przyszło tsunami, które zmiecie wszystkie ogłoszenia nawet tych, co od lat u siebie, jakiś biznes prowadzą.

Drogi Spoko, myślałam o tym, że tabliczka "do sprzedania" na działce - też jest przestępstwem. Co więcej, zastanawiam się czy SM każe sprzątać tabliczki formatu nieco większego niż A4, informujące o tym, że "obiekt" jest monitorowany przez agencję xx.

Nie myli się ten kto nic nie robi

Uchwała RM miała na celu zlikwidowanie tego bałaganu w przestrzeni publicznej. Wystarczy zajrzeć na pierwszą stronę tego wątku - zdjęcia, które ilustrują cały problem.

Nie byłoby sprawy, gdyby nie nachalność reklamodawców i do granic przyzwoitości korzystanie przez właścicieli posesji z okazji zarobku (również ilustrują to zdjęcia na pierwszej stronie tego wątku).

Hesia-Mela
Nie byłoby sprawy, gdyby nie nachalność reklamodawców i do granic przyzwoitości korzystanie przez właścicieli posesji z okazji zarobku (...)

To nie jest nachalność. To jest zwykłe prawo rynku - prawo popytu i podaży.
Ja tez uważam, ze nie mogą sobie fruwać jakieś szmaty, udające bannery reklamowe. Chyba nie jest trudno okreslić wymagania jak taka reklama powinna być zamocowana i za to powinni być odpowiedzialni wlaściciele powierzchni reklamowych lub nośników reklamy. Banner powinien nalezeć do firmy lub osoby, która prowadzi działalność gosp. Każdy kto wynajmuje powierzchnię reklamową lub fragment ogrodzenia jako nosnik reklamy , powinien mieć zawartą stosowna umowę z osobą lub firmą reklamującą się.
Powiem szczerze nawet nie widzę potrzeby określania dopuszczalnego rozmiaru reklamy. A już z całą pewnością nie powinno się dyskutować o tym co jest ładne a co nie. Pewnie dla Uzdrowiska byłoby lepiej gdyby przezeń przejeżdżały same nowe Audi i Mercedesy. No ładnie by było - prawda ?
Sprawę bannerów , biboardów i pomniejszych reklam można rozwiązać bardzo prosto , nie wylewając przy tym dziecka z kapielą. Poza tym - czy to jest największy problem tego miasta ?

Koncesje na alkohol szybko , bez konsultacji , podobnie reklamy a fotoradar w lesie.

Po wielu, wielu latach nieudolnych prób wyrzucenia z fasad zabytkowych kamienic banerów reklamowych i byle jakich płacht Kraków ma wreszcie sukcesy.

Więcej... [krakow.gazeta.pl]

Oj, piana się wylewa (((.P Zymer obiecał rozmowę z burmistrzem , by wyjśc z tego absurdu "reklamowego".Nikt z moich znajomych nie wierzy, ze zmuszono mnie do zdjęcia z mojego parkanu informacji o firmie ndziałającej na mojej posesji , na twarzy maja (delikatnie mówiąc) wyraz niedowierzania.
Podatki , natomiast, musisz płacić.SZLAG !!!

Rozmowa z burmistrzem - tak, owszem, ale burmistrz z pewnością powie, że musi realizować uchwałę Rady - i będzie miał rację. Można sugerować, żeby Straż Miejska "przymknęła oko" na reklamy firm znajdujących się na danej posesji, tym niemniej obawiam się, że na dłuższą metę bez nowelizacji uchwały raczej się nie obędzie.

Zdaje się, że wszystko odnośnie reklam ze szczegółami jest opisane w mpzp. Te miejsca, na których wizerunku najbardziej nam zależy (strefa A i tereny przyległe) były uchwalane niedawno, więc zamiast pytać burmistrza trzeba sięgnąć do opisu planów - taki kształt/ obraz planu zatwierdzili radni

Odpowiednie zapisy mpzp strefy A z 14 czerwca 2011 są następujące:
§ 31.
1. Zakazuje się umieszczania na elewacjach frontowych budynków wszelkich nośników reklam i znaków informacyjnych o powierzchni przekraczającej 2 m
2. na jeden znak lub jeden nośnik reklamy oraz ustala się następujące zasady ich lokalizacji:
1) umieszczanie reklam i znaków informacyjno?plastycznych na obiektach kubaturowych, nie powinno utrudniać użytkowania obiektów i korzystania z przestrzeni;
2) umieszczanie reklam na budynkach objętych ochroną konserwatorską wymaga uzyskania zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków;
3) zakaz stosowania wolnostojących nośników reklam oraz umieszczania reklam wolnostojących oraz na ogrodzeniach działek;
4) zakaz umieszczania reklam na dachach budynków, poręczach i balustradach;
5) zakaz umieszczania reklam i znaków informacyjnych na drzewach, obiektach wyposażenia ulic oraz obiektach infrastruktury technicznej.
2. Ustalenia określone w ust. 1 pkt 3 i 4 nie dotyczą gminnego systemu informacji przestrzennej.

Źródło: [epanstwo.net] (proszę nie otwierać pliku w BiPie, bo nie jest to prawdziwy pdf, tylko zwykły skan i opcje wyszukiwania / zaznaczania nie działają).

Rozwiązania problemu są następujące:
1) Prawnik gminny wydaje opinię, w myśl której informacja o firmie znajdującej się w danym budynku nie jest reklamą i w związku z tym zapisy punktów 2.3 i 4 nie stosują się do tego typu informacji. Opinię taką wydac może, ponieważ, jak już pisałem w tym wątku, w prawie polskim nie ma jednoznacznie przyjętej definicji reklamy i wszystko zależy od wybranej wykładni.
ALBO:
2) Wnosimy projekt uchwały polegającej na wykreśleniu lub doprecyzowaniu w/w punktów planu, co nie wymaga ponownego wykładania i uzgadniania planu, byle by tylko było zgodne z ustawą o uzdrowiskach z 4 marca 2011 - a to niestety oznacza także zmianę niedawno zmienianego statutu uzdrowiska:

w art. 41 ust. 2: "Statut uzdrowiska albo statut obszaru ochrony uzdrowiskowej zawiera w szczególności [...] 3) przepisy mające na celu ochronę funkcji leczniczej w uzdrowiskach, określające w szczególności:
a) formy i miejsca prowadzenia punktów sprzedaży pamiątek, wyrobów ludowych, produktów regionalnych lub towarów o podobnym charakterze,
b) formy i miejsca lokalizacji tablic i urządzeń reklamowych."

Pytanie, co łatwiejsze: nowelizować a) nowy plan strefy A, b) nowy statut uzdrowiska, czy po prostu wydać odpowiednią opinię prawną, która zakończy idiotyczne działania Straży Miejskiej, nie mającej nic lepszego do roboty, niż likwidować tablice informujące o miejscowych firmach.

Myślę, że najłatwiejszą i najszybszą drogą byłaby interpretacja prawnika. Przecież idąc dzisiejszym tokiem myślenia Straży Miejskiej należałoby rozpocząć czyszczenie miasta od zdjęcia kilku tablic firmy ochroniarskiej z ogrodzenia Urzędu Miasta i Gminy przy ul. Warszawskiej. Więcej, to rzeczywiście może być traktowane jako reklama obcej firmy.
Dalej, należałoby zdjąć szyldy z płotów i tablice reklamowe umieszczone przy ulicach dotyczące obiektów związanych z ochroną zdrowia jak np. Tabita czy Stocer, to którego możliwość szybkiego dotarcia czasami ratuje życie.

Opisujecie Państwo strefę A. Byłem w tym tygodniu w Parku Zdrojowym, wygląda to rzeczywiście imponująco. I cieszę się, że moje podatki poszły na tak ważny cel.
Niestety są również mieszkańcy strefy B i C, do których ja się zaliczam. W tym obszary z nieuchwalonymi planami zagospodarowania przestrzennego.
Przez ponad 30 lat jak tu mieszkam nie zmieniło się nic. Przybyło hałasu, wzmożony ruch TIRów po głównych ulicach uzdrowiska jak Warszawska czy Pułaskiego. Aby dojść do przystanku np. przy ulicy Pułaskiego, w sezonie wiosennym i jesiennym trzeba pokonać tor przeszkód i utaplać się w błocie.

Przed każdymi wyborami obserwuję "wzmożony" ruch przyszłych radnych i burmistrzów, którzy na zebraniach wyborczych i chodząc od domu do domu obiecują to samo - zbudujemy ścieżkę rowerową Konstancin - Piaseczno, zakażemy wjazdu do uzdrowiska TIRom, poprawimy bezpieczeństwo na drogach - radary, ronda.
A dzielnica Skolimów, której jestem mieszkańcem, jak żyła leniwym życiem połowy XX wieku, tak nadal żyje i nic się nie zmienia.
Oczywiście za 2 lata nastąpi kolejna "wędrówka ludów" z hasłem: "Nikt ci nie może tyle dać ile ja obiecać". Po czym kolejny raz inwestycje spadną z budżetu.
Przepraszam, że może trochę odbiegłem od tematu.

Jeszcze raz dziękuję Panu Zymerowi za zaangażowanie w sprawy życia społeczności naszej gminy. Głos w tej sprawie zabrał również Pan Komosa.

Liczę na to, że zdrowy rozsądek zwycięży. A nerwom małych przedsiębiorców z tyt. reklam, można zapobiec obligując prawnika gminy do wydania rozsądnej interpretacji prawnej.

spokojnie nie ma co się denerwować... poczekamy aż zacznie się szał wyborów... zaraz się uchwała zmieni ..bo przecież trzeba się pokazać w jakiś sposób wyborcom... a jeśli nie zmienią .. będę polował na te reklamy wyborcze..

Reklamy falbruku i Bbis przy Mirkowskiej - bynajmniej nie znajdują się na ogrodzeniu zakładau. Powinny zostać usunięte?

artykuł w Nad Wisłą
[nadwisla.pl]
ciekawy jest fragmencik

Straż miejska wysłała do Sądu Rejonowego w Piasecznie wnioski przeciw 20 innym osobom. Dwie rozprawy już się odbyły. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w pierwszym przypadku zapadł wyrok, że wykroczenie popełniono (kara: 400 zł i nakaz podporządkowania się uchwale), a w drugim ? że nie popełniono (straż się odwołała).

najważniejsze jednak jest, że

burmistrz Jańczuk nie zmienia stanowiska

pytanie, czy wyrok sądu go do tego nie zmusi?
ja wielokrotnie podkreślałem, że jestem za porządkiem...jednak we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek...
jeśli są kontrowersyjne zapisy powinno się je poprawić a nie brnąć w myśl zasady 'byle było po mojemu'...

"We wtorek zapadł wyrok, że przedsiębiorca jest niewinny. Jak uzasadniał sędzia Grzegorz Romaniuk, straż miejska zarzuciła Pecynie, że wykroczył przeciw lokalnemu przepisowi porządkowemu. Tymczasem zakaz wieszania banerów nie jest takim przepisem. Nie jest bowiem niezbędny dla ochrony życia lub zdrowia oraz dla zapewnienia porządku, spokoju i bezpieczeństwa publicznego. ? W takiej sytuacji nie mogę się tu doszukać pana winy ? uznał sędzia Romaniuk."

Całość artykułu: [www.nadwisla.pl]

Wyrok sądu piaseczyńskiego w sprawie reklam jest moim zdaniem słuszny, a uchwała Rady jest do poprawek. Trzeba zachować ład przestrzenny, ale nie poprzez zakaz wieszania szyldów firm, tylko przez ich normalizację (co do formatu i zasad graficznych, jak w niemieckich uzdrowiskach) oraz dopasowanie do charakteru miasta.

Nasi radni powinni zapłacic odszkodowanie właścicielowi pierogarni za stracony czas ,zszarpane nerwy, ale nie z naszych podatków.Może poszli by wtedy po rozum do głowy.Po raz drugi piszę - WSTYD. Słowa uznania dla Przedsiębiorcy.

Na sesji 14 grudnia zadałem pytanie, czy burmistrz przygotuje projekt nowelizacji uchwały Rady o reklamach (idący w kierunku zezwolenia na szyldy i reklamy firm miejscowych przy jednoczesnym ich ujednoliceniu, jeśli chodzi o rozmiary i cechy estetyczne), czy też radni mają sami taki projekt zgłosić. Poparli mnie p. radna Skonecka, p. radny Komosa i kilkoro innych radnych. Burmistrz Jańczuk zdeklarował, że przedstawi taki projekt nowelizacji uchwały, ale nie na sesję styczniową (nie zdąży z opracowaniem). Będziemy zatem pilnować terminu lutowego.

Wczoraj na posiedzeniu Komisji BOKiS pytałem komendanta Straży Miejskiej, p. Łuczaka, według jakiego klucza są sprawdzane posesje pod kątem przestrzegania uchwały Rady o reklamach i wspomniałem m.in. o szyldach firm stojących przy głównych ulicach z dala od siedziby zakładu. P. komendant stwierdził, że w pierwszej kolejności kontrolowane są reklamy przy głównych arteriach, w tym także przy Mirkowskiej. Do sądu skierowano 10 spraw, gmina przegrała dwie, w jednej z nich - odwołała się do Warszawy. Jedną sprawę gmina wygrała. Pisząc "gmina" mam tu na myśli urząd jako stronę, ponieważ jest dla mnie oczywiste, że sprawy te należy traktować jako porażkę zarówno radnych, jak i lokalnych firm, którym przeszkadzamy w normalnym prowadzeniu działalności.