KrystianJachacy
.... publiczna służba zdrowia jest z założenia po to żeby chronić nasze zdrowie, analogicznie do SM i jej ochrony(lub nie) naszego życia i mienia...
Tak, a publiczna kolej jest po to, by wozić nas do pracy i publiczna poczta po to, by przesyłać nasze paczki i listy, tyle, że obie działają w Polsce tak, że zapłaciwszy już za nie raz duże sumy w podatkach często wolimy lub musimy wydać pieniądze po raz kolejny na dojazd prywatnym samochodem czy dostawę przez kuriera.
Nie ulega wątpliwości, że 99% lub więcej z nas nie stać na zapłacenie w szpitalu za skomplikowaną operację, chemoterapię czy drogie specjalistyczne leki. Żeby zatem utrzymać powszechny dostęp do lecznictwa, publiczna służba zdrowia musi pozostać. To jednak nie ma nic wspólnego z decyzją, kto będzie wykonywał usługi POZ zakontraktowane przez NFZ - podmiot samodzielny kontrolowany przez gminę czy też inny, także samodzielny, ale prywatny. Istotny jest wyłącznie efekt, czyli dostępność tych usług w zamian za zapłacone składki na ZUS.
Problem z budową ośrodka zdrowia jest taki, że UMiG jak zwykle nie dostarczył radnym podstawowych danych: jakie opcje w ramach PPP są obecnie rozważane (jest ich mnóstwo, a wspominano tylko o jednej z najgorszych - oddaniu działki przez gminę aportem lub w wieloletnie użyczenie prywatnemu podmiotowi przez gminę, bez omówienia jakichkolwiek innych elementów umowy). Poza tym UMiG nie wykonał ani nie zamówił jakiejkolwiek analizy rynku, która wskazałaby nam, na co możemy ewentualnie liczyć budując własny ośrodek lub ułatwiając budowę prywatnego. Prażmów właśnie niedawno zbudował piękny publiczny ośrodek na 15 gabinetów - była o tym mowa. Tyle, że zaledwie jeden z tych gabinetów jest otwarty. Jak to się stało? Błędne kalkulacje, brak znajomości rynku. Burmistrz mówi do radnych, "podejmijcie uchwałę, która da mi wolną rękę, żebym mógł sobie kupić zwierzątko." Ale jakie zwierzątko? Słonia? Kurę? Ptasznika? Gdzie i za czyje pieniądze będzie ono trzymane? Tego już pan burmistrz radnym nie mówi, choć wciąż pytają. Dobry radny to po raz kolejny taki, co nie wie za dużo, podnosi rękę, inkasuje dietę i idzie do domu, zostawiając całą resztę władzy wykonawczej. To właśnie dlatego debata, jak słusznie stwierdził Krystian, była ze strony radnych próbą dowiedzenia się czegoś więcej: od obecnych lekarzy i menadżerów służby zdrowia, od przybyłego "specjalisty od PPP", a także od samego burmistrza, który jednak zamiast informować wymieniał tylko jakieś magiczne liczby - 9 miesięcy na znalezienie partnera prywatnego, 1 rok na negocjacje - nie podając do nich żadnego wiarygodnego uzasadnienia.
Wniosek Bogusia Komosy: czy chcemy budować ośrodek? Za wcześnie, za mało danych. Brak kosztorysu budowy / przebudowy ośrodka na Wareckiej, brak wiedzy, jakie mamy szanse na komunalizację tej działki (burmistrz wspominał tylko o takich planach), brak analizy rynku. 21 naiwnych już się tym razem nie znajdzie.