Z wątku o zagrożeniu powodziowym - reszta dyskusji jest tu: [
www.konstancin.com]
ola
czaknoris
(...) Umowa proponowana gminie przez WZMiUW jest kuriozalna. Gmina praktycznie miałaby się zobowiązać do wykonywania wszystkich zadań własnych WZMiUW poza czynnościami administracyjnymi (...)
czy gmina przyjęła propozycję ?
Gmina (burmistrz) nawet nie raczyła poinformować radnych, że w ogóle jest taka propozycja. Dowiedziałem się o niej teraz dzięki dokumentom zamieszczonym przez Flamenco108 - dziękuję. Żeby podpisać taką umowę, niezbędna jest uchwała Rady Miejskiej.
Nie pierwszy to przypadek pomijania Rady przez p. Burmistrza Kazimierza Jańczuka w sprawach będących wyłączną właściwością Rady. W tym miesiącu Burmistrz nie pytając Rady odpowiedział inwestorowi odmownie na wniosek o zmianę uchwały Rady.
Wniosek dotyczył przesunięcia strefy A o 40 m za Imberfal wyłącznie na odcinku rzeki tak, by spółka Marina mogła zbudować port rekreacyjny koło Starej Papierni oraz elektrownię wodną. Burmistrz odpisał, że nie przewiduje żadnych zmian w Statucie uzdrowiska do czasu zmiany operatu, czyli do 2016. Radni miejscy dowiedzieli się o takiej decyzji burmistrza dopiero od samego inwestora (p. Jacka Rowińskiego), który przyszedł na posiedzenie Komisji Ładu. Burmistrz na zarzut ingerencji we właściwości Rady odparł, że przecież teraz inwestor może się do Rady odwołać. Problem polega na tym, że wniosek inwestora był adresowany i do Burmistrza, i do Rady, tyle, że do tej drugiej wcale nie dotarł. Poza tym
burmistrz nie ma prawa decydować o losach wniosków o zmianę uchwały Rady Miejskiej.
Wątpliwości dotyczą też
budżetu partycypacyjnego. Piątka urzędników zatrudnionych przez burmistrza wybrała wnioski mieszkańców do budżetu, co spowoduje, że pozostałe wnioski mieszkańców (te odrzucone przez "komisję" pana burmistrza - jest ich ok. 30) nie będą w ogóle przedmiotem debaty budżetowej w grudniu. W normalnych warunkach, wszystkie wnioski zgłoszone do budżetu są przedmiotem debaty radnych. Jest to zatem mioim zdaniem manipulacja zasadami demokracji lokalnej.
Wniosek spółki Marina ma też wymiar "powodziowy'. Spółka jako nowy właściciel Imberfalu zleciła ekspertyzę obiektu. Okazuje się, że wymaga on generalnego remontu za dużą kwotę. Spółka chce ten remont przeprowadzić, ale przy okazji zamontować turbiny i wykorzystać wytworzony prąd do oświetlenia zatoki Jana, portu i alejek wokół niego, a także odcinka rzeki i deptaka (mini-elektrownia - wg technologii fish-friendly - ma być też atrakcją turystyczną). Pan Burmistrz na to, że gmina sama chciała przejąć Imberfal, a skoro Metsa sprzedała go Marinie, to niech teraz Marina sobie go remontuje i tyle, a on na żadne zmiany zgody nie da (mam to nagrane, z tym, że w takich wypadkach pan Burmistrz zwykle używa pierwszej osoby liczby mnogiej - "my nie zgadzamy się". Pan Rowiński na to, że jeśli nie dostanie zgody na inwestycję, to opóźni remont, ale zgodnie z zaleceniami obniży znacznie poziom wody w Zatoce Jana, żeby nie przeciążać znajdującej się w słabym stanie konstrukcji. To oznacza szlam i smród zamiast portu dla łódek i atrakcyjnej iluminowanej zatoki.
Nie wiem, na ile postawa p. Rowińskiego jest elementem przetargowym, a na ile wynika z rzeczywistej konieczności odciążenia Imberfalu. Faktem jest natomiast, że
pan Burmistrz utrudnia swoją postawą (
vide odrzucony wniosek nieprzekazany Radzie Miejskiej)
powstanie obiektów, które mogłyby znacząco ożywić Konstancin-Jeziornę jako miejscowość wypoczynkową, turystyczną, a także być atrakcyjne dla samych mieszkańców. To samo dotyczy
zalewu za Argentyną (wniosek do mpzp spółki Międzywodzie), którego projekt został przedstawiony radnym podczas debaty nad planem Centrum i strefy A w sposób kompletnie sprzeczny z rzeczywistością. Straszono radnych deweloperką, powodzią na Argentynie, strategią retencji i ustawą uzdrowiskową na tyle skutecznie, że zgody na uwzględnienie inwestycji w mpzp nie było. Inna sprawa, że radni chętnie dali się nastraszyć, a ostateczna decyzja była nasza (Rady) i moim zdaniem - była zła. Skutek jest taki, że dziś mamy w gminie tylko jeden podmiot, który oferuje usługi uzdrowiskowe i ten podmiot nie wykonuje żadnej z obiecanych inwestycji. Gdyby nad zalewem powstał zaprojektowany obiekt sanatoryjno-leczniczy, mielibyśmy być może nareszcie konkurencję dla spółki Konstancin Zdrój (choć niestety nie w strefie A).
Nie widzę także wśród przyjętych do budżetu wniosków Parku Łużyckiego, ale może ten element jeszcze się pojawi. Tak czy inaczej, projekty mające na celu wskrzeszenie KJ jako letniska podwarszawskiego i celu wypraw weekendowych nie mają szczęścia w tej Radzie. Moim zdaniem w dużym stopniu jest to zasługą "urabiania" poglądów radnych m.in. przez p. wiceburmistrz Dorotę Gadomską.
Ruiny willi, niemodernizowana od 40 lat tężnia i jedno niewielkie centrum handlowe w szmaciarni nie przyciągną do nas turystów, weekendowiczów i kuracjuszy. Potrzebne są inwestycje w rekreację, turystykę, ścieżki rowerowe (nie - znaki szlaku rowerowego wieszane ni w pięć, ni w dziewięć na drogach wojewódzkich bez pobocza)
oraz w wizerunek gminy i ostateczne rozwiązanie węzła mirkowskiego (nie uwierzę, że projektanci z własnej inicjatywy schrzanili plan, wiedząc o tym, że gmina go nie przyjmie).
Jeśli te warunki nie zostaną spełnione, to ja na pewno nie poprę obecnej ekipy (p. Jańczuk, p. Machałek, p. Gadomska) w nadchodzących wyborach. Nie żeby moje osobiste poparcie miało jakiekolwiek znaczenie, ale już jako rowerowy i internetowy kolporter informacji mogę mieć dość realny wpływ na wyniki wyborcze. W ogóle zauważyłem, że jako rowerzysta mam często większy wpływ na to, co się dzieje w gminie, niż jako radny. Bardzo źle to niestety świadczy o nas radnych, że nie potrafimy się przeciwstawić próbom reglamentowania istotnych informacji lub wchodzenia w ustawowe kompetencje Rady.Choć
nie przesądzam tutaj, czy opisane wyżej zachowania pana Burmistrza są zgodne z ustawą samorządową, czy nie, ponieważ na to jest za wcześnie i temat zbada Komisja Rewizyjna.
Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-10-20 22:13 przez Tomasz Zymer.