Zwracam uwagę, że jest to uchwała o przystąpieniu do przesunięcia granicy strefy A o ok. 50 m
wyłącznie na odcinku rzeki Jeziorki przy jazie Imberfal (vis a vis Starej Papierni) w celu umożliwienia
budowy na jednej z czterech zasuw jazu małej elektrowni wodnej o mocy 50 kW. Uchwała nie zmienia w żaden sposób zapisów statutu uzdrowiska dotyczących sposobów i zakresu funkcjonowania gminy uzdrowiskowej, a na fragmencie, który proponujemy przesunąć ze strefy A do B, nie ma ani jednego metra kwadratowego gruntów budowlanych czy też jakichkolwiek innych - jest to tylko krótki odcinek rzeki do korony grobli. Prawo wodne nie pozwala na lokalizację w pasie rzeki żadnych urządzeń poza ściśle określonymi w ustawie. Jedyne, co nam zatem "grozi" w przypadku doprowadzenia tej procedury do końca - to własny ekologiczny prąd z Konstancina. Właściciel jazu twierdzi, że z grobli przez szkło zabezpieczające będzie można obserwować turbinę i pracę urządzenia.
Maleńka elektrownia (jedna turbina zamocowana na jednej z czterech zasuw Imberfalu),
jedyna na Mazowszu oraz jedyna w centrum miasta, ma stanowić podwarszawską atrakcję turystyczną wraz z przystanią dla łódek w Zatoce Jana. Rozmawiałem dziś z naczelnikiem Wydziału ds. Uzdrowisk w Ministerstwie Zdrowia, p. Włodzimierzem Śliwińskim, mieszkańcem naszego miasta (mieszka przy ul. Bielawskiej). Pan Śliwiński uważa, że dopuszczenie elektrowni na Jeziorce jest jak najbardziej możliwe, a
Ministerstwo jego zdaniem bez problemów uzgodni nam i zmieni nam ten punkt operatu. Pan Śliwiński wspomniał, że przed wojną (tak naprawdę - również przez wiele lat po wojnie) Jeziorka (z łódkami, bulwarami, plażami, przystanią i Casino) była atrakcją, a dziś miasto się od niej odwróciło. Jednocześnie pan Śliwiński przypomniał, że
operat uzdrowiskowy (który jest integralną częścią statutu uzdrowiska) i tak musimy zmienić, ponieważ w strefie A doszedł nowy podmiot (CKiR wprowadziło nowy obiekt sanatoryjny), który zgodnie z ustawą o uzdrowiskach musi być uwzględniony w operacie uzdrowiskowym.
Pan Śliwiński jednocześnie poinformował mnie, że rozmawiał ze Starostą, który jest w trakcie procedury zatwierdzania nowej organizacji ruchu w związku z miejscami parkingowymi wprowadzonymi przez p. Burmistrza na ul. Źródłanej. Przypomniał mi, że taka organizacja ruchu jest całkowicie niezgodna z ustawą o uzdrowiskach i że Ministerstwo już kilkakrotnie w tej sprawie wysyłało do Burmistrza i gminy ostrzegawcze pisma. Jeśli będziemy upierali się przy tym pomyśle zamiast szybko zbudować w pobliżu (w strefie
nowe duże parkingi (np. ten planowany w okolicach Poczty na łąkach), to musimy wg p. naczelnika
zdawać sobie sprawę, że stracimy status uzdrowiska - i to przez drobiazg kompletnie niewarty takiego ryzyka i takiej ceny. Pamiętajmy, że zachowanie statusu uzdrowiska zależy od Ministerstwa Zdrowia, a to z kolei musi kierować się przy wydawaniu decyzji przepisami ustawowymi. Granie na nosie urzędnikom ministerialnym pod pretekstem konieczności wprowadzenia dodatkowym miejsc parkingowych wokół Parku Zdrojowego jest zatem w najlepszym razie zabawą niebezpieczną, a w najgorszym - skrajną nieodpowiedzialnością.
Pan Śliwiński odniósł się także do działalności sprywatyzowanej spółki uzdrowiskowej, która wygasza usługi uzdrowiskowe, zastępując je innymi niezwiązanymi z działalnością uzdrowiskową, a solankę wbrew wszelkim deklaracjom wykorzystuje nadal tylko w tężni (ma być jeszcze w przyszłości... jacuzzi w CH). Nie pamiętam dokładnego sformułowania użytego przez p. Śliwińskiego, ale sens był taki, że uzdrowisko Konstancin z pewnością nie idzie w kierunku pozostania uzdrowiskiem. Być może
wejście na rynek usług uzdrowiskowych w naszym mieście innych podmiotów, które zakontraktowałyby swoje usługi jako uzdrowiskowe zgodnie z profilem uzdrowiska KJ, mogłoby zmienić sytuację. To także może ewentualnie wymagać korekty (poszerzenia) granic strefy A wyspowo o takie podmioty lecznicze. Zastrzegam, że ten ostatni pomysł (przedstawiony przeze mnie w rozmowach z radnymi) i nie przeszedł jeszcze procedury konsultacji i opiniowania w Radzie ani z podmiotami leczniczymi.
Jednocześnie zarówno pan Śliwiński, jak i pracownica biura sejmowej Komisji Zdrowia RP (nazwisko zanotowałem, podam później) zdementowali kategorycznie rozpowszechnianą przez p. wiceburmistrz Gadomską pogłoskę, jakoby w Sejmie trwały prace nad nowelą ustawy uzdrowiskowej. Po pierwsze,
pomysł ten jest dopiero na etapie wstępnego nieformalnego szkicowania projektu nowelizacji przez grupę posłów poza komisjami sejmowymi (projekt poselski). Projekt jest jeszcze niegotowy. W lutym miało być kolejne spotkanie robocze w tej sprawie, ale nie doszło do skutku. Projekt poselski trafi następnie do Ministerstwa Zdrowia, które przez wiele miesięcy będzie go analizowało pod kątem prawnym i merytorycznym, uzgadniało z innymi przepisami, poprawiało. Dopiero później Ministerstwo prześle projekt do Komisji Zdrowia oraz Komisji Samorządu Terytorialnego Sejmu RP, które będą go z kolei opiniować i poprawiać na kilku posiedzeniach, a następnie odbędzie się czytanie projektu w Sejmie. Od momentu złożenia projektu poselskiego do przyjęcia ustawy i jej wejścia w życie może minąć 2-3 lata, albo znacznie więcej - a przypominam, że projekt jeszcze nie jest gotowy. Po drugie, celem nowelizacji ustawy jest przede wszystkim dopuszczenie przemysłu i produkcji w strefie C, czego domagają się liczni lobbiści. Ministerstwo Zdrowia chce zakres tego dopuszczenia ograniczyć do lodziarni, ciastkarni i podobnych usług wymienionych z nazwy na zamkniętej liście ("na pewno nie asfalciarni, jak u Was" powiedział pan Śliwiński, do którego mieszkania wiatr z Mirkowa pewnie czasem dociera). Natomiast jeśli w ogóle będzie mowa w projekcie nowelizacji o takich elementach, jak np. elektrownia wodna, to jest to margines zainteresowań posłów i nie stanowi istoty ewentualnej nowelizacji.
Podsumowując:
projekt uchwały, który pojawi się na sesji Rady Miejskiej 26 marca, dotyczy objęcia odcinka kilkudziesięciu metrów rzeki Jeziorki strefą B celem budowy miniaturowej elektrowni wodnej na Imberfalu (jedna turbina + "domek" na istniejącym jazie)
jako atrakcji turystycznej poprawiającej wizerunek miasta. Ciekawe, że Mania nie wzywała mieszkańców na posiedzenie, gdy ok. dwa lata temu ta sama Rada na wniosek Burmistrza zmieniała statut uzdrowiska, wprowadzając do niego zapisy o reklamach, które okazały się być kompletnym wypaczeniem idei ustawowej (bilbordy wielkich sklepów stoją wciąż bezkarnie, podczas gdy niektórzy lokalni przedsiębiorcy są prześladowani za nazwę firmy na własnym parkanie i wygrywają procesy sądowe przeciw gminie - sędzia określił zapisy naszego statutu uzdrowiska w tej sprawie jako niekonstytucyjne).
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-03-17 16:31 przez Tomasz Zymer.