Tomasz Zymer
Przechowalnia zwana Urzędem Miejskim także także jest tworem całkowicie abstrakcyjnym wobec realiów rynku pracy. Owszem, daliśmy jako radni burmistrzowi najwyższą możliwą (przy obowiązujących przepisach) pensję i wcale nie gardłuję , by zabierać, czy też że źle się stało. Ale jak czytam te brednie o "niewielkiej płacy" i "wielkiej odpowiedzialności" i patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość - z jednej strony morze niespełnionych nadziei i pustych deklaracji, brak kierunku i mgliste perspektywy - a z drugiej morze urzędniczej ignoracji i arogancji - to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać z takich propozycji. Proszę, dajcie burmistrzowi najlepiej pensję prezydenta USA, a "tę gorszą" połowę dzielnic otoczcie murem i drutem kolczastym i udawajcie, że ich nie ma, żeby się statystyki zgadzały
Na pewno inaczej wygląda ustalenie wysokości wynagrodzenia przez prezesa prywatnej firmy, a inaczej przez Radę Miejską. Prezes płaci z pieniędzy własnej firmy, Radni ze swojej kasy tylko w stopniu takim jak inni podatnicy. Co prawda Radni z racji funkcji mają wpływ na podatki, ale tylko lokalne.
Radni nie ponoszą konsekwencji i nie mają też praktycznie żadnego realnego wpływu na to jak działa wynagradzany przez nich Burmistrz. Dzieje się tak zarówno przez brak odpowiednich umocowań ustawowych, jak i bierną postawa większości radnych, którzy najczęściej głosują tak jak sobie życzy burmistrz.
Nie ma przymusu zajmowania stanowiska burmistrza, czy pełnienia funkcji radnego. Nie ma przymusi bycia osobą publiczną. Jeżeli ktoś bierze udział w wyborach to jest (powinien być) świadomy tego co będzie robił i jakie (jak ustalane) wynagrodzenie się z tym wiąże.
Nigdy nie słyszałem oficjalnej wypowiedzi p. Jańczuka na temat wysokości jego wynagrodzenia (że jest za niskie) i może te "śmieszne pieniądze" zostało wykreowane tylko przez jego stronników, którzy robią mu niedźwiedzią przysługę w ten sposób.
Jedni decydują się na taką funkcję dla wynagrodzenia, inni dla władzy, kontaktów itp., jeszcze inni z powołania, bo chcą zrobić coś dla siebie i innych mieszkańców.
Odpowiedzialności nie ma, bo u nas przyjęło się tylko mówić o "odpowiedzialności politycznej", cokolwiek to znaczy. Nic nie znaczy...
Najwyżej takiego posła, radnego, czy burmistrza nie wybiorą na kolejną kadencję. Ewentualne długi, które zostaną, spłacą wszyscy obywatele i mieszkańcy.
Funkcja Burmistrza przynosi też różne poboczne, niemierzalne profity. Czy 12-13 tysięcy miesięcznie przy braku odpowiedzialności materialnej za podejmowane decyzje, to mało? Kwestia oceny. Na pewno nie ma przymusu sprawowania tej funkcji, tak jak nie ma ŻADNEJ pewności, że pensja w wysokości 30 tysięcy zapewni wyższą, lepszą jakość zarządzania gminą.
daramis
Dlatego według mnie pensja burmistrza powinna być ściśle powiązana z pensjami pracowników urzędu np jako czterokrotność średniej płacy w urzędzie (tylko wśród urzędników, bo możliwe wypychanie etatów do firm zewnętrznych mogłoby zaburzyć wysokość średniej wszystkich pracowników), lub jako procent całego funduszu płac.
Uzależnienia pensji od wielokrotności średniego wynagrodzenia pracowników miałoby sens, ale w przedsiębiorstwie (powiedzmy, że nawet państwowym), które kieruje się jakimś rachunkiem ekonomicznym, ale nie w urzędzie.
Firma dobrze sobie radzi, można więcej zapłacić pracownikom, to i dyrektor też ma lepiej. W urzędzie nie ma tego przełożenia, bo nie ma zysku, a co najwyżej może być strata.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-09-09 19:06 przez czaknoris.