Najgorsze jest to, że trudno wytłumaczyć dzieciakom. Któregoś razu moja córka i jej koleżanka (wówczas 4.latki) obleciały cały kościół ściskając ręce - także kichającym i kaszlącym (nie w łokieć ale do kułaka). Już nie pamiętam czy "kupily" jakiś zarazek.
Pominę to że zrobiły zamieszanie. Wszelkie próby złapania "partyzantek" kończyły się wyciem. Miałam ze wstydu czerwone uszy.
Dobry Ksiądz cierpliwie czekał aż skończą, by kontynuować Eucharystię.
Ja też kłaniam się sąsiadom w ławce i obok, ale jak ktoś wyciągnie rękę to ściskam.
trochę historii:
"Eucharystia ze swej natury jest sakramentem pokoju. Ten wymiar tajemnicy eucharystycznej znajduje w celebracji liturgicznej specyficzny wyraz w obrzędzie przekazywania znaku pokoju. Bez wątpienia chodzi o znak mający wielką wartość (por. J 14, 27). W naszych czasach, tak bardzo obciążonych konfliktami, ten gest nabiera szczególnego znaczenia również z punktu widzenia zbiorowej wrażliwości, w miarę jak Kościół wciąż i coraz bardziej dostrzega błaganie Pana o dar pokoju i jedności dla samego Kościoła i dla całej ludzkiej rodziny, jako swoje zadanie. […] To pozwala rozumieć dlaczego z taką intensywnością podchodzi się do obrzędu znaku pokoju w czasie celebracji liturgicznej" - napisał Benedykt XVI w posynodalnej Adhortacji Apostolskiej Sacramentum caritatis.
Myślę że to ładny gest, ale nie musi być związany z podaniem ręki, bo:
Biskupi poszczególnych krajów mogą doprecyzować powyższe przepisy, tak zrobił też Episkopat Polski.
33. Znakiem pokoju jest ukłon w stronę najbliżej stojących uczestników Mszy świętej lub podanie im ręki. Ten gest wykonuje się w milczeniu lub wypowiada słowa: Pokój Pański niech zawsze będzie z tobą albo: Pokój z tobą, na co przyjmujący odpowiada: Amen.
źródło: [m.deon.pl]